- Kategorie bloga:
- 100 km i więcej.28
- 200 km i więcej.1
- 51 - 79 km.96
- 80 - 99 km.35
- Bory Tucholskie 2009.12
- Bory Tucholskie 2011.7
- Geocache.1
- Litwa 2010.8
- Mapy z GPS.44
- Niemcy.117
- Okolice Szczecina.328
- Poj.Krajeńskie-Bory Tucholskie 2.7
- Polska Egzotyczna 2007.12
- Słubice i okolice.112
- Suwalska Trzydniówka.5
- Suwalszczyzna 2006.6
- Suwalszczyzna-Podlasie 2008.9
- Weekendowa wyprawa 2005.3
- Wyprawa 1 2006.10
- Wyprawy.52
Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)
Spacerkiem dwunożnym ;)
Poniedziałek, 25 stycznia 2010 | dodano:25.01.2010
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | Km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Kontuzjowane łapsko powoli wraca do normy. Bardzo powoli, ale fizykoterapia chyba zaczyna działać - na razie jestem po dwunastu zabiegach, zostało jeszcze osiem, czuć jednak, że coś się poprawia. Myślę, że całkiem niedługo rozpocznie się znów jazda do pracy na rowerze :)
Na razie w ramach zajęć sportowych spaceruję do pracy - codzienne małe 6 km, czyli godzinka dreptania. Czasem podczas spaceru używam aparatu :)
Mój dziki pies (to nazwa kodowa mojego odbiornika GPS ;) ) dzisiaj mnie mocno zaskoczył - złapał zasięg w mieszkaniu. Nie, nie na balkonie, ale wewnątrz mieszkania :)
Na razie w ramach zajęć sportowych spaceruję do pracy - codzienne małe 6 km, czyli godzinka dreptania. Czasem podczas spaceru używam aparatu :)
Mój dziki pies (to nazwa kodowa mojego odbiornika GPS ;) ) dzisiaj mnie mocno zaskoczył - złapał zasięg w mieszkaniu. Nie, nie na balkonie, ale wewnątrz mieszkania :)
Graffiti na ceglanym budynku© meak
Zimna była zima tej zimy... ;)© meak
meakundsena wyprawa na biegun pilchowy ;)
Sobota, 16 stycznia 2010 | dodano:16.01.2010 Kategoria Okolice Szczecina, Mapy z GPS
Km: | 28.59 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:20 | Km/h: | 12.25 |
Pr. maks.: | 22.56 | Temperatura: | -4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Author Outset |
Warunki do jazdy na rowerze po lesie są gorsze niż to wygląda na pierwszy rzut oka. Ale co z tego? Jeżeli dla kogoś jazda na rowerze jest pasją to oczywiste jest, że po miesiącu bez roweru pozostają kapcie, fotel i czekanie na śmierć ;)
Tak więc warunki mogłyby dzisiaj być znacznie gorsze, a i tak czułem, że muszę. Bo inaczej eksploduję ;)
Kiedy jeszcze jechałem przez Lasek Arkoński, myślałem: "ech, szkoda że ciągle mam problem z tą ręką, gdyby nie to pewnie pojechałbym sobie dzisiaj lasem nad jez. Świdwie na przykład..." Po 10 km już wiedziałem, że lasem bym tam z pewnością nie dojechał :)) Fatalny śnieg do jazdy - trzęsło jak na kostce brukowej, ale zarazem koło wpadało i co jakiś czas trzeba było podprowadzać rower, potem znowu próba jazdy, znowu klops, i tak w kółko :)
W każdym razie dzisiaj czuję się spełniony, będę musiał jednak jeszcze z jazdą trochę poczekać - jasne, gdyby to była wiosna, spokojnie mógłbym jeździć po szosie, bez większej szkody dla kontuzjowanego barku. Na takim podłożu jednak jak dzisiaj to... Na razie muszę jeszcze poczekać - aktualnie jestem po kilku zabiegach na aparacie zwanym terapuls i coś delikatnie zaczęło się poprawiać, ale i tak po miesiącu od tej wywrotki dostalem od chirurga skierowanie do ortopedy oraz fizjoterapeuty. Przyznam, że nawet nie marzę, żeby w tym roku mieć ten bark i rękę w pełni sprawne - liczę na to, że będę w stanie w lipcu zapakować się do pociągu w Szczecinie oraz wysiąść z niego na stacji docelowej i ruszyć na wyprawę po Litwie. Jeżeli to mi się uda - ok, może poboleć, byle nie uniemożliwiło wyprawki ;)
Byłbym zapomniał - najgorsze warunki panowały na drodze rowerowej Pilchowo - Szczecin, od strony Pilchowa, bo pod Głębokim było już jako tako. A przecież wcześniej jechałem przez las...
Ok, dość marudzenia, trasa:
Szczecin - Głębokie - Owczary - Pilchowo - Głębokie - Szczecin
Nad jez. Głębokie:
Ludzie ślizgają się po jeziorze:
Byłem naprawdę szczęśliwy, kiedy po przekopywaniu się przez las zobaczyłem wreszcie Pilchowo skąd do Szczecina prowadzi rowerowa droga...
Zimowa szata kościółka w Pilchowie:
Tak więc warunki mogłyby dzisiaj być znacznie gorsze, a i tak czułem, że muszę. Bo inaczej eksploduję ;)
Kiedy jeszcze jechałem przez Lasek Arkoński, myślałem: "ech, szkoda że ciągle mam problem z tą ręką, gdyby nie to pewnie pojechałbym sobie dzisiaj lasem nad jez. Świdwie na przykład..." Po 10 km już wiedziałem, że lasem bym tam z pewnością nie dojechał :)) Fatalny śnieg do jazdy - trzęsło jak na kostce brukowej, ale zarazem koło wpadało i co jakiś czas trzeba było podprowadzać rower, potem znowu próba jazdy, znowu klops, i tak w kółko :)
W każdym razie dzisiaj czuję się spełniony, będę musiał jednak jeszcze z jazdą trochę poczekać - jasne, gdyby to była wiosna, spokojnie mógłbym jeździć po szosie, bez większej szkody dla kontuzjowanego barku. Na takim podłożu jednak jak dzisiaj to... Na razie muszę jeszcze poczekać - aktualnie jestem po kilku zabiegach na aparacie zwanym terapuls i coś delikatnie zaczęło się poprawiać, ale i tak po miesiącu od tej wywrotki dostalem od chirurga skierowanie do ortopedy oraz fizjoterapeuty. Przyznam, że nawet nie marzę, żeby w tym roku mieć ten bark i rękę w pełni sprawne - liczę na to, że będę w stanie w lipcu zapakować się do pociągu w Szczecinie oraz wysiąść z niego na stacji docelowej i ruszyć na wyprawę po Litwie. Jeżeli to mi się uda - ok, może poboleć, byle nie uniemożliwiło wyprawki ;)
Byłbym zapomniał - najgorsze warunki panowały na drodze rowerowej Pilchowo - Szczecin, od strony Pilchowa, bo pod Głębokim było już jako tako. A przecież wcześniej jechałem przez las...
Ok, dość marudzenia, trasa:
Szczecin - Głębokie - Owczary - Pilchowo - Głębokie - Szczecin
Nad jez. Głębokie:
W śniegu nad jeziorem Głębokie© meak
Ludzie ślizgają się po jeziorze:
Lodowisko na jeziorze© meak
Byłem naprawdę szczęśliwy, kiedy po przekopywaniu się przez las zobaczyłem wreszcie Pilchowo skąd do Szczecina prowadzi rowerowa droga...
Pilchowo z daleka© meak
Zimowa szata kościółka w Pilchowie:
Kościół w Pilchowie© meak
Raport z placu boju ;)
Wtorek, 5 stycznia 2010 | dodano:05.01.2010
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | Km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Na razie zwiedzam gabinety lekarskie - z ręką jest coraz gorzej, więc ponownie odwiedziłem chirurga. Aktualnie jestem przed trzecią wizytą, muszę tylko odebrać zdjęcie stawu barkowego, bo to prawdopodobnie z nim jest coś nie tak. Staram się jednak wykorzystać tę przerwę na rzeczy, na które normalnie nie mam czasu chociaż śnieg aż zaprasza do jazdy. Kto wie, może nie wytrzymam i spróbuję kawałek przejechać - owszem, ręka boli coraz mocniej, ale jakoś nią ruszam. Tak naprawdę, kiedy już siądę na rowerze i położę ją na kierownicy to czuję się o wiele lepiej :) Tym niemniej chcę na razie poczekać aż będzie jakaś sensowna diagnoza oraz terapia, która da efekty. Póki co zauważam też parę korzyści jakie daje mi ta sytuacja:
1. Wzrasta sprawność lewej ręki, bo prawa najlepiej czuje się nieruchomo ;)
2. Taka mała "katastrofa" w sytuacji, kiedy myślę o letniej wyprawce na Litwę, sprawia, że pragnie się jeszcze bardziej, a to daje znakomitego i - wbrew pozorom - pozytywnego "kopa" psychicznego. No, chyba że ktoś lubi się załamywać, to inna sprawa.
Myślę też, że najdalej za parę tygodni będę znowu śmigał na rowerze (oby jeszcze trochę śniegu zostało!), a na tę notkę spojrzę z humorem :)
Jest też jeszcze jeden wniosek - po takim upadku, kiedy czuć, że coś się dzieje ze zdrowiem, że być może odnieśliśmy kontuzję, najlepiej natychmiast zasuwać na ortopedyczną izbę przyjęć do szpitala (tak zrobiłem poprzednio, kiedy coś działo się z łokciem) - mają obowiązek nas zbadać, jest możliwość natychmiastowego zrobienia zdjęcia itd. Kiedy potem próbuje się to robić normalną drogą sprawa może się ciągnąć tygodniami - tak jak teraz u mnie, bo lekarz musi dojść najpierw do wniosku, że zdjęcie, czy USG jest niezbędne. W końcu zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że potrafi odczytać stan naszego organizmu z sufitu ;)
1. Wzrasta sprawność lewej ręki, bo prawa najlepiej czuje się nieruchomo ;)
2. Taka mała "katastrofa" w sytuacji, kiedy myślę o letniej wyprawce na Litwę, sprawia, że pragnie się jeszcze bardziej, a to daje znakomitego i - wbrew pozorom - pozytywnego "kopa" psychicznego. No, chyba że ktoś lubi się załamywać, to inna sprawa.
Myślę też, że najdalej za parę tygodni będę znowu śmigał na rowerze (oby jeszcze trochę śniegu zostało!), a na tę notkę spojrzę z humorem :)
Jest też jeszcze jeden wniosek - po takim upadku, kiedy czuć, że coś się dzieje ze zdrowiem, że być może odnieśliśmy kontuzję, najlepiej natychmiast zasuwać na ortopedyczną izbę przyjęć do szpitala (tak zrobiłem poprzednio, kiedy coś działo się z łokciem) - mają obowiązek nas zbadać, jest możliwość natychmiastowego zrobienia zdjęcia itd. Kiedy potem próbuje się to robić normalną drogą sprawa może się ciągnąć tygodniami - tak jak teraz u mnie, bo lekarz musi dojść najpierw do wniosku, że zdjęcie, czy USG jest niezbędne. W końcu zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że potrafi odczytać stan naszego organizmu z sufitu ;)
Podsumowanie roku :)
Czwartek, 24 grudnia 2009 | dodano:24.12.2009
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | Km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Owszem, do końca roku tydzień, do 7000 km zostało jeszcze trochę, ale tak się złożyło, że już właściwie mogę ten rok rowerowo podsumować. 7000 niestety nie będzie, ale to mała strata - udało się w tym roku naprawdę fajnie pojeździć, a także kilka rzeczy zrobić po raz pierwszy. Np. przejechać 200 km w ciągu jednego dnia jak również... naderwać mięsień :) To ostatnie jest przyczyną, która pozwala mi napisać taką notkę już teraz, bo wiem że w tym roku zbyt wiele nie pojeżdżę. Jak to się stało? W poprzedni czwartek (17 grudnia) Na drodze rowerowej na Mieszka I (tam, gdzie jest pięknie oddzielona od chodnika pasem zieleni z krzaczkami) wylazł mi nagle pieszy, a ja zamiast wjechać w niego postanowiłem zrobić krzywdę sobie ;) Żarty żartami, ale gwałtowne hamowanie skończyło się upadkiem. Czułem, że z prawym ramieniem jest coś nie tak, ale wsiadłem na rower i pojechałem dalej - mało tego, niedzielną wycieczka nad jez. Świdwie również przejechałem z tym naderwanym mięśniem :) Owszem, ręka pobolewała, ale myślałem - poboli i przejdzie. Niestety, bolało trochę zbyt długo, w dodatku po kilku dniach wyskoczyły siniaki świadczące o tym, że coś się jednak w środku stało (nie były to siniaki od uderzenia tylko od "obrażeń wewnętrznych") i w końcu trafiłem do lekarza. Najpierw do ogólnego, potem do chirurga. Chirurg zbadała dość dokładnie (chociaż nie było ani zdjęcia ani USG, ale taka już jest nasza służba zdrowia...) i stwierdziła, że kości wg niej są całe, ale mięsień porządnie naderwany. Tak więc na razie zamiast jazdy na rowerze mam smarowanie i oszczędzanie ręki :) Przyznam, że nie miałem pojęcia jak może boleć taka kontuzja. Zadowolenia z tego roku jednak mi to nie odebrało, z prostego powodu - wiem, że jazda sprawiała mi niesamowitą frajdę, a przejechałem dokładnie tyle, ile mogłem. Co do ramienia to należałoby powiedzieć "do wesela...", ale w moim przypadku raczej nie ma to już sensu. Za to ogromny sens ma powiedzenie "do wyprawki na Litwę się zagoi" - i z tym się w zupełności zgadzam :)
.
Poniedziałek, 21 grudnia 2009 | dodano:21.12.2009
Km: | 6.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | Km/h: | 15.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
.
Niedziela, 20 grudnia 2009 | dodano:16.01.2010
Km: | 10.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:37 | Km/h: | 16.54 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Pustki w lasach, wyprawa nad jez. Świdwie
Niedziela, 20 grudnia 2009 | dodano:20.12.2009 Kategoria 51 - 79 km, Mapy z GPS, Okolice Szczecina
Km: | 52.70 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 03:24 | Km/h: | 15.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -13.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Author Outset |
Dzisiaj pobawiłem się trochę w śniegu i na jakiś czas mam dosyć ;)
Głupio mi teraz pisać, że było zimno - szczególnie po obejrzeniu zdjęć z kąpieli "morsów" u jotwu, ale... było zimno. Podwójna skarpeta, buty całkiem nierowerowe, ale ciepłe itd. Okazało się, że nie byłoby tak źle, gdybym zadbał jeszcze o przyrodzenie :D
Wybawieniem okazała się polarowa czapka, która jakimś cudem zawieruszyła mi się w sakwie, a potem... zawieruszyła mi się w spodniach sprawiając niewymowną ulgę :)
Lubię jeździć w śniegu nad jez. Świdwie - oczywiście lasem, tak jak dzisiaj - jednak wolałbym, żeby następnym razem było, powiedzmy, -5 stopni. Nie wiem nawet dokładnie ile dzisiaj było - na termometrze mam teraz -10, z internetowych prognoz wynika, że jest jakieś -15 i pewnie trzeba z tego jakąś średnią wyciągnąć.
Wracając, spotkałem jotwu i postanowiłem się zdemaskować. Jak to między rowerzystami bywa pogawędziliśmy sobie sympatycznie o GPS-ach, komputerach. A, no i o rowerach :)
W domu okazało się, że przegląd mojego licznika zrobiony przez jotwu podczas pogawędki bardzo się przyda - skasowały mi się dane (GPS wyłączyłem trochę wcześniej, przy okazji wchodzenia do sklepu) a dzięki temu przeglądowi zapamiętałem prędkość jaka wtedy była. Tuż przed wejściem do domu widziałem też dzisiejszy dystans, więc tak naprawdę nic nie umknie, a prędkość... była bardzo niska, ale to w końcu wertepy i śnieg.
Widziałem też dwie sarny i miałem całkiem dobrą okazję, żeby zrobić im zdjęcie, ale kiedy one przebiegały drogę ja najwyraźniej postanowiłem sfotografować gałęzie, które były powyżej. Tak to jest jak się szybko celuje przy maksymalny zoomie :)
Potem było jeszcze parę km po mieście.
Głupio mi teraz pisać, że było zimno - szczególnie po obejrzeniu zdjęć z kąpieli "morsów" u jotwu, ale... było zimno. Podwójna skarpeta, buty całkiem nierowerowe, ale ciepłe itd. Okazało się, że nie byłoby tak źle, gdybym zadbał jeszcze o przyrodzenie :D
Wybawieniem okazała się polarowa czapka, która jakimś cudem zawieruszyła mi się w sakwie, a potem... zawieruszyła mi się w spodniach sprawiając niewymowną ulgę :)
Lubię jeździć w śniegu nad jez. Świdwie - oczywiście lasem, tak jak dzisiaj - jednak wolałbym, żeby następnym razem było, powiedzmy, -5 stopni. Nie wiem nawet dokładnie ile dzisiaj było - na termometrze mam teraz -10, z internetowych prognoz wynika, że jest jakieś -15 i pewnie trzeba z tego jakąś średnią wyciągnąć.
Wracając, spotkałem jotwu i postanowiłem się zdemaskować. Jak to między rowerzystami bywa pogawędziliśmy sobie sympatycznie o GPS-ach, komputerach. A, no i o rowerach :)
W domu okazało się, że przegląd mojego licznika zrobiony przez jotwu podczas pogawędki bardzo się przyda - skasowały mi się dane (GPS wyłączyłem trochę wcześniej, przy okazji wchodzenia do sklepu) a dzięki temu przeglądowi zapamiętałem prędkość jaka wtedy była. Tuż przed wejściem do domu widziałem też dzisiejszy dystans, więc tak naprawdę nic nie umknie, a prędkość... była bardzo niska, ale to w końcu wertepy i śnieg.
Widziałem też dwie sarny i miałem całkiem dobrą okazję, żeby zrobić im zdjęcie, ale kiedy one przebiegały drogę ja najwyraźniej postanowiłem sfotografować gałęzie, które były powyżej. Tak to jest jak się szybko celuje przy maksymalny zoomie :)
Potem było jeszcze parę km po mieście.
Zamarznięte jezioro© meak
Pomiędzy Sławoszewem a Węgornikiem© meak
Dzikie ostępy :)© meak
Standardowe ujęcie pewnego jeziora... :)© meak
Zabawy na śniegu :)
Sobota, 19 grudnia 2009 | dodano:19.12.2009
Km: | 31.02 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:54 | Km/h: | 16.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Author Outset |
Do pracy dzisiaj najkrótszą drogą, z powrotem przez Ostoję - Rajkowo. Oprócz tego, kiedy już się ściemniło pohasałem trochę w śniegu po Lasku Arkońskim, pod Głębokim.
Jedno trzeba przyznać - niezły mrozik :)
Jedno trzeba przyznać - niezły mrozik :)
Europejska mon amour ;)
Czwartek, 17 grudnia 2009 | dodano:17.12.2009
Km: | 15.52 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:01 | Km/h: | 15.27 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Przez Europejską do pracy. Ślizgawica na drogach rowerowych jak cholera, trzeba uważać. W lesie bezpieczniej, bo drzewa - w przeciwieństwie do pieszych - stoją nieruchomo. Przeważnie ;)
Puszcza Wkrzańska o poranku :)
Czwartek, 17 grudnia 2009 | dodano:17.12.2009 Kategoria Okolice Szczecina
Km: | 28.59 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:39 | Km/h: | 17.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Kiedy rano miotałem się jeszcze w półśnie po domu, za oknem rozbłysł nagle w świetle latarni płatek śniegu. Minęło parę minut zanim to do mnie dotarło, ale kiedy już dotarło... Rzuciłem się do okna. Stwierdziłem jednak, że nie powinno być źle - leniwe śnieżynki powoli płynęły z nieba, jezdnia wyglądała na czarną itd. :)
I rzeczywiście - jeśli nie brać pod uwagi śladów po cholernych quadach, zamarzniętych kolein, które zrobiły, nie było źle. Ba! Było znakomicie! Nie mogę się już doczekać śnieżnych ślizgawek po lesie albo śnieżnej jazdy nad jez. Świdwie. No, ale to wszystko może już niedługo :)
A teraz do pracy! :)
Trasa:
Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Leśno Górne - Dąb Bogusława - niebieskim szlakiem do Polany Harcerskiej - Głębokie - Szczecin
Dzisiejsze fotki zostały zrobione telefonem komórkowym, więc... "coś" widać ;)
I rzeczywiście - jeśli nie brać pod uwagi śladów po cholernych quadach, zamarzniętych kolein, które zrobiły, nie było źle. Ba! Było znakomicie! Nie mogę się już doczekać śnieżnych ślizgawek po lesie albo śnieżnej jazdy nad jez. Świdwie. No, ale to wszystko może już niedługo :)
A teraz do pracy! :)
Trasa:
Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Leśno Górne - Dąb Bogusława - niebieskim szlakiem do Polany Harcerskiej - Głębokie - Szczecin
Dzisiejsze fotki zostały zrobione telefonem komórkowym, więc... "coś" widać ;)
Pod Dębem Bogusława© meak
W Puszczy Wkrzańskiej© meak
W Puszczy, na szlaku...© meak