meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23066 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:81.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:24
Średnia prędkość:18.42 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:40.53 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Stetryczały powrót ;)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 | dodano:11.04.2012 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km:40.57Km teren:0.00 Czas:02:03Km/h:19.79
Pr. maks.:0.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Słubice - Frankfurt/Oder - Lebus - Kostrzyn

Postanowiłem zdążyć na pociąg odjeżdżający z Kostrzyna o 9.03, co wiązało się z kolejną dość wczesną pobudką. Nie było z tym jednak problemu. Byłem ciekaw samopoczucia po wtwarzowietrznej męce sprzed paru dni. Na początku jechało się całkiem fajnie jednak gdzieś po godzinie poczułem coś określanego zazwyczaj słowem "wpijanie" acz nie chodzi o wpijanie piwa lub innych płynnych zmiękczaczy umysłu. Tym razem odpowiedzialny za wpijanie był niejaki Brooks, a żeby tak być uczciwym to raczej brak wytrenowania. Wielkie to szczęście, że nie było tam w okolicy wszędobylskich, chętnych do filmowania swoimi wszechmocnymi komórami dzieciaków, bo widok miałyby przedni - kiedy zsiadłem z roweru, żeby rozprostować kości, okazało się, że wpijanie graniczy ze skurczami, więc dłuższą chwilę pozostawałem w pozycji dziwnie pochylonej do przodu. Udało mi się w końcu zmusić do zmiany tej pozycji, co zakwalifikowało ją do tymczasowego skurczu postetryczałego.

To będzie bardzo ciekawy rok, bo oczywiście zamierzam jak zwykle wyruszyć gdzieś z sakwami. Robocza nazwa ruszenia się: "Kawałek na północ, troszkę na wschód i jak najdalej na południe". Howgh ;)

Zdechlewo ;)

Sobota, 7 kwietnia 2012 | dodano:11.04.2012 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km:40.49Km teren:0.00 Czas:02:21Km/h:17.23
Pr. maks.:0.00Temperatura:3.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Kostrzyn - Lebus - Frankfurt/Oder - Słubice

Mocno gimnastykowałem się umysłowo, żeby oszukać lenia i wykopać się na rower. Gimnastyka okazała się tak skuteczna, że wstałem nawet o 4:30, wymyłem ząbki (sakwy spakowane dzień wcześniej) i pojechałem na dworzec PKP. Bilet i załadunek do pociągu. Odjazd zaraz po szóstej - w przedziale byłem sam aż do Kostrzyna, więc całkowicie na luzie zagłębiłem się w lekturze. W Kostrzynie smutny widok na dworcu - nie wiem, czy to remont, czy efekty cudów gospodarczych, ale zaobserwowałem brak kiosku oraz sklepiku. Wyglądało to na całkowitą likwidację, a przyznam, że lubiłem tam wypić kawę po przyjeździe...

Cóż, kupiłem coś do picia na drogę i ruszyłem się. Byłem ciekaw jak to będzie, bo od długiego czasu moje rowerowe jazdy obejmowały tylko króciusieńkie dojazdy do pracy, czyli niespełna 15 minut w jedną stronę. A tu jeszcze od razu zaczął się wpyszczać wiatr. Nie zapomniałem jednakowoż o moście :)









Szybko poczułem jednak, że brak kondycji plus wiatr równa się czemuś mocno nieruchawemu i sapiącemu. Rozwartym kątem oka dostrzegłem w pewnym momencie obserwujące mnie zwierzę, które zastanawiało się zapewne, dlaczego to nieruchome coś tak strasznie się hiperwentyluje.



Popatrzyliśmy więc na siebie wzajemnie. Ja z przyjemnością, on bez aż w pewnej chwili popędził dalej. Bez zadyszki i sapania, więc ja również podjąłem próbę przedostania się w pobliże bliższych celu pozycji. Byłem jednak uparty, bo pomimo wnerwiającego wiatru jechałem cały czas po wale. Dla takich widoczków warto się trochę pomęczyć ;)

Jadąc już po drodze rowerowej przy szosie, pomiędzy Lebus a Frankfurtem pozwoliłem sobie wyprzedzić na podjeździe dwójkę innych sakwiarzy, przy czym dziarsko z każdym się przywitałem ("hallo!"). Tak, poczułem tę moc ;)