meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23928 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Szczecina

Dystans całkowity:14517.18 km (w terenie 3074.00 km; 21.17%)
Czas w ruchu:742:22
Średnia prędkość:19.51 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:90 m
Maks. tętno maksymalne:175 (94 %)
Maks. tętno średnie:144 (77 %)
Suma kalorii:28466 kcal
Liczba aktywności:328
Średnio na aktywność:44.26 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Do Rity

Sobota, 9 lipca 2011 | dodano:09.07.2011 Kategoria 100 km i więcej, Mapy z GPS, Niemcy, Okolice Szczecina
Km:100.10Km teren:20.00 Czas:04:40Km/h:21.45
Pr. maks.:46.35Temperatura:30.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Uda mi się w tym roku być w zgodzie z wewnętrznym regulaminem, który mówi, że nie jedzie się z sakwami na parodniową wyprawę, jeśli w roku bieżącym nie przejedzie się setki. Co tu dużo pisać - w tym roku nie przejechałem nie tylko setki, ale też dziewięćdziesiątki i osiemdziesiątki też nie. W ogóle dawno nigdzie nie byłem, bo czterdziestokilometrowe przejazdy Oder-Neisse z Kostrzyna do Słubic już mnie nudzą ;)

Dzisiaj plany też były inne, ale rano dziwnie zgodziły się wszystkie serwisy pogodowe, że tam gdzie chciałem jechać mam nie jechać. Dałem się zniewolić i pojechałem tam, gdzie pozwoliły, czyli do Rity (podpowiedż: Rieth) :)



Duże fotki, ale bez wdechowego opisu ;)

Po drodze trafiłem na symbol falliczny.















To chyba przydrożny zombie albo inny wampir? ;)







Spojrzenie na jezioro Nowowarpieńskie.



Kiedy robiłem to zdjęcie (mam zoom 12x choć tu nie ma maksymalnego zbliżenia) to pomyślałem, że jotwu może swoim nowym aparatem (zoom 30x) liczyć mrówki na dachu kościoła w Nowym Warpnie. Skąd miałyby się tam wziąć mrówki? Np. kiedy ktoś posmaruje wieżę miodem ;)



Plaża musi mieć aktualne badanie okresowe, inaczej nie będzie dopuszczona do pracy ;)



Wciąż kręcę się u Rity



















Wagonik kolejowy czeka ;)



Przy tym zdjęciu również prześladowała mnie myśl o właścicielu pewnego aparatu z przerażającym zoomem, gdy nagle usłyszałem głos bociana, że zrobił sobie manicure i pedicure (pytania proszę kierować do bociana kościelnego w Rothenklempenow) i żadnego zooma się nie boi.



Na koniec zdjęcie drzewa z ładnymi gałązkami.

Jestem dzisiaj wyszczekany

Środa, 1 czerwca 2011 | dodano:01.06.2011 Kategoria Okolice Szczecina
Km:21.51Km teren:0.00 Czas:01:02Km/h:20.82
Pr. maks.:36.50Temperatura:16.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
O tej porze oczywiście żadnych robót jeszcze nie ma, nie widać też żeby coś się zmieniło na drodze Ostoja - Rajkowo. Jakoś mnie to nie martwi, bo naprawdę przyjemnie się jedzie nowo powstałą szutrówką ;) Dziś jednak przyjemność została nieco zaburzona, gdy spośród zabudowań w Ostoi wypadł Samotny Czarny Pies we Wściekłym Nastroju (czy to nie jest dobra nazwa kapeli rockowej? Nie. Dobra nazwa to np. "Samotny Czarny Pies w Różowej Piżamie ;) ) Pies oszczekał mnie, ja oszczekałem go werbalnie, następnie oszczekałem budynek, z którego wyleciał, żeby mieszkańcy przypomnieli sobie równanie: szczekający pies na drodze = niepotrzebna, wczesna pobudka ;) Pies dla pewności oszczekał mnie jeszcze raz, co spowodowało u mnie wydzielenie się dodatkowej porcji testosteronu, więc również go oszczekałem. Chwilę potem poczekałem (zwracam uwagę na początek wyrazu: "pocz", nie "posz" ;) ), czy ktoś jeszcze nie ma ochoty na szczekanie, ale to był niestety koniec przyjemności, następny raz najwcześniej w poniedziałek ;)

Po zerwaniu części asfaltu droga Ostoja - Rajkowo wygląda jak dziurawa droga rowerowa:

Spacerek z Bogusławem ;)

Wtorek, 31 maja 2011 | dodano:31.05.2011 Kategoria Okolice Szczecina
Km:32.33Km teren:20.00 Czas:01:44Km/h:18.65
Pr. maks.:37.80Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Leśny spacer rowerowy do miejsca, w którym kiedyś rosły Dęby Bogusława X. W tamtą stronę szlakiem niebieskim, a z powrotem... Z powrotem miało być tak samo, ale koło mostu Wilhelma Meyera stwierdziłem, że pojadę dalej fajną szutrówką aż dojechałem nią w okolice wysypiska śmieci nieopodal Sierakowa, a potem oczywiście do szosy Pilchowo - Leśno Górne. Skręciłem w lewo i popędziłem do domu a potem do pracy.
Swoją drogą Puszcza Wkrzańska jest niesamowita - może takim rowerem jak mój (Unibike Viper) nie jeździ się tamtędy zbyt komfortowo (mam na myśli piaszczyste odcinki), ale i tak niezwykłą przyjemność sprawia patrzenie na te wszystkie jary, strumienie, zwalone drzewa.

Pierwsze trzy fotki są z niedzielnego spaceru.







Szutrowa niespodziewajka w drodze do pracy ;)

Poniedziałek, 30 maja 2011 | dodano:30.05.2011 Kategoria Okolice Szczecina
Km:22.20Km teren:0.00 Czas:01:05Km/h:20.49
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Udało mi się jakoś wcześniej dzisiaj wstać, więc wybrałem się do pracy - jak dawniej - przez Ostoję - Rajkowo. Kiedy dojechałem ulicą Okulickiego do skrętu na Ostoję zobaczyłem barierkę zagradzającą drogę oraz częściowo zerwany asfalt. Po kilkuset metrach asfalt zerwany był całkowicie, potem znowu częściowo... W każdym razie jechało się o tej porze znakomicie, bo tymczasową szutrówką nie chciał jakoś jechać żaden samochód ;)

Poszukiwanie skarbów i jazda założycielska

Niedziela, 22 maja 2011 | dodano:22.05.2011 Kategoria 51 - 79 km, Geocache, Mapy z GPS, Niemcy, Okolice Szczecina
Km:74.86Km teren:22.00 Czas:03:46Km/h:19.87
Pr. maks.:44.80Temperatura:24.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Poszukiwacz skarbów powinien być wyposażony w łopatkę. Ja takiej niestety jeszcze nie mam (ale z pewnością udam się szybko do jakiegoś sklepu ogrodniczego - nie obrabuję przecież berbecia z pobliskiej piaskownicy ;) ), przez co wracałem dziś z czarnymi szponami przesady jako środka wyrazu zanim mnie licentia poetica nie pobiła - na szczęście strumień świadomości nie takim chojraczkom daje radę ;)

Geocaching - postanowiłem się dziś znowu w to zabawić. Wczoraj jednak usunąłem najpierw 362 punkty geocache, które załadowałem do Garmina - po zabawie w mieście stwierdziłem, że to nie dla mnie. Za dużo ludzi, za długo trzeba czekać, albo wybierać się o porach, o jakich ja nie bardzo mogę. Postanowiłem zostać więc geokeszystą podmiejskim, leśnym, odludnym itd. ;) Dzięki temu znalazłem dzisiaj w spokoju i ciszy trzy skrzynki ze skarbami - żeby było zabawniej to we wszystkich tych miejscach byłem już wielokrotnie :)




Wyjechałem zaraz po ósmej. Znowu telepałem się sławetną ostatnio drogą rowerową do Tanowa. Droga jest prawie skończona i tak pewnie pozostanie na zawsze - fragment ostatniego odcinka jest na zdjęciu poniżej. Cudnie wysprzątany. Jestem też ciekaw, kiedy postawią stosowne znaki, żeby kierowcy wiedzieli, że w okolicach zakrętu do Polic mogą się spodziewać rowerzystów przejeżdżających przez drogę...



Rześko dojechałem do miejsca, gdzie wg. legendy zaciukano Barnima II - stoi tam krzyż, jest kamień i odrzutowe muchy. Swoją drogą, kiedy czytam w Wikipedii, że księcia zabito między Stolcem a Myśliborzem Wlk. to mam wielorakie skojarzenia...




Z wygnania szybko powróciłem do kraju, żeby poznać drogę, której jeszcze kółka mojego roweru - ja właściwie również - nie poznały. Droga do Poddymina, która kusiła mnie wiele razy. Drogą tą dojechałem do Zalesia, niestety trochę zbyt wcześnie skręciłem, ale przez to poznałem leśne ostępy i swojskie wertepy :)



Jak widać na zdjęciach, niektóre miejsca były nieprzejezdne - prowadziłem rower. A wystarczyłoby skręcić nieco później ;)



Tu już dojeżdżam do Zalesia:



A to już miejsce, w pobliżu którego odnalazłem ostatni dzisiaj skarb :)




Dodam też, że była to - w odróżnieniu od mordu założycielskiego - jazda założycielska podczas której oprócz ubrania założyłem "Klub Skórzanego Siodełka". Klub nazywa się tak tylko dlatego, że to ładna nazwa. Owszem, myślałem też o "Pearl Jam", "Alice In Chains", "Black Label Society" itp. ale niestety są one już zajęte. Jest to jednoosobowy klub rowerowy, którego zadaniem jest jeździć z taką prędkością z jaką ja jeżdżę i swobodnie poznawać świat. Owszem, dopuszcza się momenty, kiedy można nic nie poznawać, ale to musi być naprawdę dobry alkohol. Mianowałem się od razu prezesem oraz wiceprezesem, żeby mogły się jakoś odbywać ewentualne obrady i to właściwie wszystko - poza tym nic nie ulegnie zmianie ;)

PS.
Właśnie uratowało mi życie proste Ctrl-A i Ctrl-C przed kliknięciem na "Zapisz" oraz Ctrl-V. Inaczej ta historia byłaby znacznie krótsza, bo wpis diabli wzięli. (Ciekawe, czyja to sprawka? Jurek, czy czy Barni? ;) ) Hm, może źle się stało? ;)

"Biforek", czyli przed pracą nad jez. Świdwie

Czwartek, 12 maja 2011 | dodano:12.05.2011 Kategoria 51 - 79 km, Mapy z GPS, Okolice Szczecina
Km:57.79Km teren:15.00 Czas:02:49Km/h:20.52
Pr. maks.:38.20Temperatura:20.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Od 2006 roku wpisałem tutaj około 40-stu wycieczek nad jez. Świdwie. Może powinienem poprosić naukowców o sprawdzenie, czy nie ma tam jakiegoś bieguna magnetycznego? ;) Na północ od Szczecina to był (i dalej jest) bardzo popularny kierunek dla szczecińskich rowerzystów, zupełnie jakby gdzieś tam znajdowała się pompa ssąca. Kiedyś jednak jazda w tamtym kierunku (zresztą - w każdym kierunku) była czymś zupełnie innym - samochód jechał raz na jakiś czas, jeden a nie całe stado, mniej było też rowerzystów. Jechało się więc o wiele spokojniej aż do gilotyny, która obcinała świat w Dobieszczynie - ok, można było jeszcze pojechać wyżej nad zalew natomiast tajemnicą pozostawała szosa na wprost, ale pomimo tej możliwości jechało się w lewo albo w prawo, kierunek na wprost jakoś nie istniał :)

Potem trochę się to zmieniło dzięki tzw. małemu ruchowi granicznemu i takim przejściom jak w Blankensee. Kiedyś jednak jak przeczytałem dokładniej przepisy to okazało się, że wszyscy je nagminnie łamali. Były po prostu idiotyczne, a że wszyscy kierowali się zdrowym rozsądkiem, więc... łamali je. O ile pamiętam po przejechaniu przez takie przejście nie można było opuścić gminy po drugiej stronie granicy. Głowy jednak za to nie oddam nawet za duże pieniądze, a przepis czytałem dawno :)



Dzisiaj wspomniana gdzieś na początku pompa wessała mnie jak dawniej chociaż chciałem pojechać tylko nad jez. Świdwie. Po drodze jednak przypomniałem sobie jak się kiedyś czułem, kiedy na rowerze "Agat" (kółka 24 cale, coś w rodzaju składaka z większymi kołami) "przekraczałem" w drodze powrotnej z Dobieszczyna, tuż przed Tanowem, mostek na Gunicy - to było jak powrót z innego świata ;)

Teraz samochód goni samochód, więc zrobiono dla rowerzystów drogę rowerową. Tylko dlaczego ta droga jest szutrówką? ;)



Na razie dzielni robotnicy zajmują się ostatnim odcinkiem, na zakręcie do Polic, przez co dziś nie można było tamtędy przejechać - tzn. można było tak jak zawsze przejechać szosą.



Przy skręcie na Węgornik kręciło się całe stado psów - interesował je na szczęście jakiś samochód, dzięki czemu udało mi się przemknąć z nienaruszonymi łydkami ;)

W miejscu, w którym asfalt przechodzi w szuter popatrzyłem na pustkę z prawej strony, która kiedyś była domem.

dom, tanowo © meak


Kawałek dalej zjechałem w prawo do dawnego cmentarza rodziny von Ramin.



I podążyłem dalej przez las :)






Kiedy przejechałem przez Węgornik mijając na ostatnim odcinku pasiekę po prawej (uściślając - ja byłem po lewej, pasieka po prawej stronie i nie zamieniliśmy się ani razu :D ), wyjechałem na otwartą... a to skąd się tam kurna wzięło?! Tak, dawno nad Świdwie nie zajeżdżałem (20 grudzień 2009 rok, czyli rzeczywiście dawno...) skoro zdążyli to wybudować :)



Nad jeziorem byłem krótko po godz. 8 i wysłuchałem pięknego koncertu ptasiego radia :)
Niepotrzebnie niestety bawiłem się zoomem, nie mówiąc o plamce na obiektywie, którą właśnie dostrzegłem ;)



Wszyscy robią z wieży widokowej nad jez. Świdwie najczęściej fotki na wprost i na prawo (ja też :) ), więc teraz lewa strona jeziora :)



Potem postanowiłem wrócić do Szczecina przez Zalesie.








W Zalesiu stwierdziłem, że czas mnie goni, więc szybko przed nim uciekłem. Potem do pracy i tyle :)

A może jeszcze coś? ;) Wkurzyło mnie dzisiaj, że znowu na mapce GPSies nie widać fotek z Picasy. Wlazłem na forum GPSies poszperałem i dopiero u jakiegoś niemieckojęzycznego użytkownika doczytałem, że wina leży... po mojej stronie :) W ustawieniach Picasy jest możliwość zablokowania pokazywania lokalizacji miejsc, w których zostały zrobione fotki. Taka bzdurka, a już od wielu miesięcy wprawiała mnie w niezłą konfuzję, bo raz fotki na mapce były, a raz nie... Mam nadzieję, że od tej pory będą zawsze :)

Wyrwać się ze schematu

Sobota, 30 kwietnia 2011 | dodano:30.04.2011 Kategoria 51 - 79 km, Mapy z GPS, Niemcy, Okolice Szczecina
Km:54.73Km teren:5.00 Czas:02:48Km/h:19.55
Pr. maks.:0.00Temperatura:15.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Czyli zwykła śpiewka każdego zęba, który pragnie ekstrakcji ;)

Sprawdziłem w końcu widoczną na mapie drogę prowadzącą z Kołbaskowa bezpośrednio do Pomellen. W drugiej części potężnie wiało w niepożądanym kierunku.



Jak co roku zaczyna się "żółty okres" ;)



Zabudowania w Smolęcinie:







Dalej stałą trasą do Kołbaskowa, ale... za zjazdem, który kończy się tuż przed torami kolejowymi (jeszcze przed Kołbaskowem) skręcam w prawo, na szutrową drogę, która ma doprowadzić mnie do Pomellen:



Tutaj skręcamy w prawo ;)



Coraz lepiej widać szwargoczące między sobą wiatraki (a Ty widzisz tego, co tak tam kręci, czym on tam kręci, pedałami, ale dlaczego on kręci, przecież mamy monopol, zaraz go skręcę jak nie przestanie kręcić):



Granica jest niemal niezauważalna, bo słupy graniczne widziałem dobrych kilkadziesiąt metrów w prawo od drogi, którą jechałem. Za to tuż przy granicy znalazłem ładnie położony cmentarz.



Ciekawiej jednak jest na krańcu cmentarza:



W Pomellen jak zwykle ciekawią mnie zabudowania gospodarskie:



Dalej drogą z bajki:



Rzut oka na Ladenthin (dobrze mieć oko z właściwościami bumeranga ;) ):



Wszystkie foty za klikiem ;)

Potem jeszcze parę km po mieście.

Mała leśna

Sobota, 23 kwietnia 2011 | dodano:23.04.2011 Kategoria Okolice Szczecina, Mapy z GPS
Km:37.08Km teren:15.00 Czas:01:50Km/h:20.23
Pr. maks.:0.00Temperatura:15.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Miałem dzisiaj ochotę na jary Puszczy Wkrzańskiej. Żeby nie było zbyt łatwo porządnie napompowałem koła, jak na asfalt :) W związku z tym kawałeczek musiałem nawet prowadzić rower, ale było warto, bo widoczki puszczańskie piękne jak zwykle. Najpierw miałem zamiar pojechać swoją zwykłą trasą - przez Pilchowo do Leśna Górnego, ale po drodze przypomniałem sobie, że na podjeździe do Leśna Górnego są niesamowite widoki z prawej strony i zawsze się zastanawiałem, czy tam nie wjechać... więc dzisiaj wjechałem :)

Za chwilę pewnie jeszcze parę km na rodzinny obiadek ;)











Przez Niemcy, czyli z pracy do domu :)

Poniedziałek, 14 marca 2011 | dodano:14.03.2011 Kategoria Mapy z GPS, Niemcy, Okolice Szczecina
Km:45.07Km teren:4.00 Czas:02:29Km/h:18.15
Pr. maks.:38.57Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Author Outset
Ta droga kusiła mnie od dawna i dwukrotnie już wcześniej tam z ciekawości wjeżdżałem, ale za każdym razem trafiałem na takie kałuże, że w końcu wracałem. Ten hermetyczny początek dotyczy brukowanej drogi biegnącej do granicy, a zaczynającej się przed Barnisławiem, od strony Smolęcina.



Domyślałem się, że nie będzie to lekki przejazd, te bagienka które widziałem tu wcześniej i które mnie stąd wygoniły nie pozostawiały złudzeń, ale ponieważ miał to być odcinek najwyżej parokilometrowy, więc zaparłem się i stwierdziłem, że tym razem dojadę do Pomellen choćby miało to rozpętać kolejną wojnę ;)

W ten sposób udało mi się nareszcie w tym roku wrócić do domu z pracy w jakiś normalny sposób... ;)

Pogoda była niestety mocno wodnista choć właściwie bez opadów, ale na widoczność i zdjęcia miało to wpływ. Tym bardziej, że dzisiaj zabrałem ze sobą tylko Kanonika, czyli "aparat duchowny" jak to kiedyś Misiacz stwierdził ;) Szkoda, że w nim jest taki kiepski zoom, bo kilkakrotnie płoszyłem sarny i żurawie, a na koniec przegoniłem ze strony niemieckiej na polską, zająca... Kicając szwargotał coś pod nosem, ale moje "Nu, pagadi!" chyba zrozumiał. Byłem wtedy już głodny i miałem wilcze spojrzenie, a do zabójstwa prowadzą czasem tylko niewłaściwe skojarzenia ;)

Pozdrowiłem dzisiaj po drodze wszystkich napotkanych rowerzystów i wszyscy odpowiedzieli. Czyżbym jechał z samurajskim mieczem w ręce? Nie pamiętam... Jechałem na fatalnym rowerze, do którego sam nie mam zaufania, byłem nieogolony, w ubraniu - bardzo tak sobie - rowerowym. Ech, następnym razem muszę zrobić test z gumiakami, ale... oczywiste, że wtedy każdy mi odpowie, nawet miecz samurajski nie będzie potrzebny ;)

Najpierw dobrze znane ruinki średniowiecznego kościoła w Smolęcinie:



Początek tajemniczej, brukowanej drogi ;)





Powoli zagłębiamy się w rejony błotne:



Tu ktoś usypał wąskie przejście przez rów. Ktokolwiek to jest - serdeczne dzięki :) A konkretnie - podziękowania należą się Michałowi Dworzańskiemu.



Spojrzenie wstecz. Tak, zjeżdża się z tej góreczki ;)



A tuż przed Pomellen znajduje się zjawisko otabliczkowane słowem "verboten" ;)



Kościółek w Pomellen:





Kawałek za Pomellen, po lewej stronie znajdują się takie tajemniczne ruiny:



Droga do Ladenthin:



Ladenthin. Kościół i cmentarz:



Dom w Ladenthin:


A rano... Rano był spacer z kijkami :)

Mapki Velo :)

Poniedziałek, 21 lutego 2011 | dodano:21.02.2011 Kategoria Okolice Szczecina
Km:21.31Km teren:0.00 Czas:01:08Km/h:18.80
Pr. maks.:34.80Temperatura:-8.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Pobudka o piątej, wyjazd o piątej pięćdziesiąt. Muszę wykorzystywać takie sposobności jak dłuższe, poranne dojazdy do pracy, bo w tym roku będzie jeszcze mniej czasu na rower.

Kiedy jadę rano do pracy przez Ostoję - Rajkowo to nie będę daleki od prawdy, jeśli stwierdzę, że jadę tylko dla tych 3-5 kilometrów za miastem - cała trasa poza tym biegnie przez Szczecin, który o tej porze nie jest już całkiem wymarły, budzi się do życia, chociaż ruch jest wciąż o wiele mniejszy niż to będzie za jakieś dwie godziny. Samemu jeździ się zupełnie inaczej niż w grupie, w ciemności to "inaczej" jest dużo mocniej odczuwalne - to jest jak zawieszenie w czasie i przestrzeni, rowerowa medytacja. W Ostoi jest parę lamp przydrożnych, parę domków - taka świetlna oaza z przyczółkiem migającej nieopodal na czerwono lampy ostrzegającej o kolejowym przejeździe. Potem znowu plusk w ciemność aż do Rajkowa.

Postanowiłem na ten rok zaplanować sobie kilka tras na wyprawki - urlopu przesunąć nie mogę, za to zawsze mogę wsiąść do innego pociągu :) Skąd ten pomysł? Przez kapryśną aurę. Będzie więc Litwa, Oder - Neisse a może Roztocze albo powrót rowerem z Ełku? Wypadałoby z Ełku raz pojechać w innym kierunku niż na wschód ;) Priorytet dokładnie odzwierciedla kolejność w jakiej wymieniłem trasy, bo jednak na Litwie zależy mi najbardziej. To może być ciekawe - zdecydować w ostatniej chwili, do którego wsiąść pociągu ;)

Ok, to może w końcu o tytułowych mapkach? ;) Trafiłem w sieci na smakowicie wyglądające mapki - nie wiem jakiej są jakości, bo na razie przejrzałem tylko parę w Mapsource, ale np. pogranicze z Niemcami wygląda całkiem nieźle (nie wiem jak z główniejszymi drogami, ale te boczne, które mnie interesują najbardziej, są obecne :) ) - z Mapsource można podobno mapki na luzie wgrywać na GPS-y Garmina. Tego jeszcze nie przetestowałem, bo chcę kupić nowe karty pamięci, żeby przypadkiem nie zatrzeć najcenniejszej GP Mapy Topo Polski, ale nie przewiduję trudności :)