meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23931 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Przez Niemcy, czyli z pracy do domu :)

Poniedziałek, 14 marca 2011 | dodano:14.03.2011 Kategoria Mapy z GPS, Niemcy, Okolice Szczecina
Km:45.07Km teren:4.00 Czas:02:29Km/h:18.15
Pr. maks.:38.57Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Author Outset
Ta droga kusiła mnie od dawna i dwukrotnie już wcześniej tam z ciekawości wjeżdżałem, ale za każdym razem trafiałem na takie kałuże, że w końcu wracałem. Ten hermetyczny początek dotyczy brukowanej drogi biegnącej do granicy, a zaczynającej się przed Barnisławiem, od strony Smolęcina.



Domyślałem się, że nie będzie to lekki przejazd, te bagienka które widziałem tu wcześniej i które mnie stąd wygoniły nie pozostawiały złudzeń, ale ponieważ miał to być odcinek najwyżej parokilometrowy, więc zaparłem się i stwierdziłem, że tym razem dojadę do Pomellen choćby miało to rozpętać kolejną wojnę ;)

W ten sposób udało mi się nareszcie w tym roku wrócić do domu z pracy w jakiś normalny sposób... ;)

Pogoda była niestety mocno wodnista choć właściwie bez opadów, ale na widoczność i zdjęcia miało to wpływ. Tym bardziej, że dzisiaj zabrałem ze sobą tylko Kanonika, czyli "aparat duchowny" jak to kiedyś Misiacz stwierdził ;) Szkoda, że w nim jest taki kiepski zoom, bo kilkakrotnie płoszyłem sarny i żurawie, a na koniec przegoniłem ze strony niemieckiej na polską, zająca... Kicając szwargotał coś pod nosem, ale moje "Nu, pagadi!" chyba zrozumiał. Byłem wtedy już głodny i miałem wilcze spojrzenie, a do zabójstwa prowadzą czasem tylko niewłaściwe skojarzenia ;)

Pozdrowiłem dzisiaj po drodze wszystkich napotkanych rowerzystów i wszyscy odpowiedzieli. Czyżbym jechał z samurajskim mieczem w ręce? Nie pamiętam... Jechałem na fatalnym rowerze, do którego sam nie mam zaufania, byłem nieogolony, w ubraniu - bardzo tak sobie - rowerowym. Ech, następnym razem muszę zrobić test z gumiakami, ale... oczywiste, że wtedy każdy mi odpowie, nawet miecz samurajski nie będzie potrzebny ;)

Najpierw dobrze znane ruinki średniowiecznego kościoła w Smolęcinie:



Początek tajemniczej, brukowanej drogi ;)





Powoli zagłębiamy się w rejony błotne:



Tu ktoś usypał wąskie przejście przez rów. Ktokolwiek to jest - serdeczne dzięki :) A konkretnie - podziękowania należą się Michałowi Dworzańskiemu.



Spojrzenie wstecz. Tak, zjeżdża się z tej góreczki ;)



A tuż przed Pomellen znajduje się zjawisko otabliczkowane słowem "verboten" ;)



Kościółek w Pomellen:





Kawałek za Pomellen, po lewej stronie znajdują się takie tajemniczne ruiny:



Droga do Ladenthin:



Ladenthin. Kościół i cmentarz:



Dom w Ladenthin:


A rano... Rano był spacer z kijkami :)

Komentarze
Dziękuję za miłe słowa. Więcej przejść nie zakopałem. Dwa między Staffelde, a Pargowem - a to trzecie. Jesienią zeszłego roku pojeździłem wzdłuż granicy lądowej. Dotarłem do Blankensee-Buk. Dróżki są dość ciekawe - szczególnie te wzdłuż granicy lądowej. Nie opracowałem jeszcze konkretnych tras, ale sporo zdjęć m.in z tego miejsca znajdziesz pod tym adresem: http://www.panoramio.com/user/4354016/tags/A.Na%20granicy%20polsko-niemieckiej%20-%20On%20the%20Polish-German%20border. Pozdrawiam - Michał Michał - 15:09 środa, 16 marca 2011 | linkuj
Powyżej napisałem, że nie wiem kto zasypał rów graniczny, ale potem zorientowałem się, że to może nie być prawda - kiedyś bowiem pod pewnym wpisem zostawiono mi komentarz z linkiem do albumu Picasa. I jest tam również ta trasa. Także zasypanie rowu pomiędzy Pargowem a Neurochlitz jest dziełem tych samych rąk. A jak poszukamy dalej to może znajdziemy więcej :)
meak
- 11:04 wtorek, 15 marca 2011 | linkuj
Droga brukowana całkiem jak Rzymska:)
Kajman
- 07:41 wtorek, 15 marca 2011 | linkuj
Burza oklasków, jesteś WIELKI ! Dowcipny opis, udokumentowany stosownymi zdjęciami a ja jestem szczególnie zainteresowany tą właśnie trasą, bo 27 lutego (zaglądnij do mego wpisu) też skręciłem brukowaną drogą w kierunku granicy, dojechałem do niej i tu skończyło się podobieństwo naszych wojaży, bo granicy nie przekroczyłem ze względu na rozległe pola, za którymi nie było widać spodziewanych, niemieckich zabudowań. Prowadziłem rower wzdłuż granicy aż do przejścia pod Bobolinem. 1 : 0 dla Ciebie. W Twoim reportażu kusząco prezentuje się droga Ladenthin, gdzie miałem nadzieję dotrzeć. Postaram się "zrehabilitować -:)
jotwu
- 06:03 wtorek, 15 marca 2011 | linkuj
Zając widocznie miał dobrze wytrenowany odruch przetrwania ;)
Bardzo mi się podoba ten kościół w Ladenthin. Ruinki obustronne tez fajne ;)
alistar
- 21:11 poniedziałek, 14 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!