meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23159 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

"Biforek", czyli przed pracą nad jez. Świdwie

Czwartek, 12 maja 2011 | dodano:12.05.2011 Kategoria 51 - 79 km, Mapy z GPS, Okolice Szczecina
Km:57.79Km teren:15.00 Czas:02:49Km/h:20.52
Pr. maks.:38.20Temperatura:20.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Od 2006 roku wpisałem tutaj około 40-stu wycieczek nad jez. Świdwie. Może powinienem poprosić naukowców o sprawdzenie, czy nie ma tam jakiegoś bieguna magnetycznego? ;) Na północ od Szczecina to był (i dalej jest) bardzo popularny kierunek dla szczecińskich rowerzystów, zupełnie jakby gdzieś tam znajdowała się pompa ssąca. Kiedyś jednak jazda w tamtym kierunku (zresztą - w każdym kierunku) była czymś zupełnie innym - samochód jechał raz na jakiś czas, jeden a nie całe stado, mniej było też rowerzystów. Jechało się więc o wiele spokojniej aż do gilotyny, która obcinała świat w Dobieszczynie - ok, można było jeszcze pojechać wyżej nad zalew natomiast tajemnicą pozostawała szosa na wprost, ale pomimo tej możliwości jechało się w lewo albo w prawo, kierunek na wprost jakoś nie istniał :)

Potem trochę się to zmieniło dzięki tzw. małemu ruchowi granicznemu i takim przejściom jak w Blankensee. Kiedyś jednak jak przeczytałem dokładniej przepisy to okazało się, że wszyscy je nagminnie łamali. Były po prostu idiotyczne, a że wszyscy kierowali się zdrowym rozsądkiem, więc... łamali je. O ile pamiętam po przejechaniu przez takie przejście nie można było opuścić gminy po drugiej stronie granicy. Głowy jednak za to nie oddam nawet za duże pieniądze, a przepis czytałem dawno :)



Dzisiaj wspomniana gdzieś na początku pompa wessała mnie jak dawniej chociaż chciałem pojechać tylko nad jez. Świdwie. Po drodze jednak przypomniałem sobie jak się kiedyś czułem, kiedy na rowerze "Agat" (kółka 24 cale, coś w rodzaju składaka z większymi kołami) "przekraczałem" w drodze powrotnej z Dobieszczyna, tuż przed Tanowem, mostek na Gunicy - to było jak powrót z innego świata ;)

Teraz samochód goni samochód, więc zrobiono dla rowerzystów drogę rowerową. Tylko dlaczego ta droga jest szutrówką? ;)



Na razie dzielni robotnicy zajmują się ostatnim odcinkiem, na zakręcie do Polic, przez co dziś nie można było tamtędy przejechać - tzn. można było tak jak zawsze przejechać szosą.



Przy skręcie na Węgornik kręciło się całe stado psów - interesował je na szczęście jakiś samochód, dzięki czemu udało mi się przemknąć z nienaruszonymi łydkami ;)

W miejscu, w którym asfalt przechodzi w szuter popatrzyłem na pustkę z prawej strony, która kiedyś była domem.

dom, tanowo © meak


Kawałek dalej zjechałem w prawo do dawnego cmentarza rodziny von Ramin.



I podążyłem dalej przez las :)






Kiedy przejechałem przez Węgornik mijając na ostatnim odcinku pasiekę po prawej (uściślając - ja byłem po lewej, pasieka po prawej stronie i nie zamieniliśmy się ani razu :D ), wyjechałem na otwartą... a to skąd się tam kurna wzięło?! Tak, dawno nad Świdwie nie zajeżdżałem (20 grudzień 2009 rok, czyli rzeczywiście dawno...) skoro zdążyli to wybudować :)



Nad jeziorem byłem krótko po godz. 8 i wysłuchałem pięknego koncertu ptasiego radia :)
Niepotrzebnie niestety bawiłem się zoomem, nie mówiąc o plamce na obiektywie, którą właśnie dostrzegłem ;)



Wszyscy robią z wieży widokowej nad jez. Świdwie najczęściej fotki na wprost i na prawo (ja też :) ), więc teraz lewa strona jeziora :)



Potem postanowiłem wrócić do Szczecina przez Zalesie.








W Zalesiu stwierdziłem, że czas mnie goni, więc szybko przed nim uciekłem. Potem do pracy i tyle :)

A może jeszcze coś? ;) Wkurzyło mnie dzisiaj, że znowu na mapce GPSies nie widać fotek z Picasy. Wlazłem na forum GPSies poszperałem i dopiero u jakiegoś niemieckojęzycznego użytkownika doczytałem, że wina leży... po mojej stronie :) W ustawieniach Picasy jest możliwość zablokowania pokazywania lokalizacji miejsc, w których zostały zrobione fotki. Taka bzdurka, a już od wielu miesięcy wprawiała mnie w niezłą konfuzję, bo raz fotki na mapce były, a raz nie... Mam nadzieję, że od tej pory będą zawsze :)

Komentarze
Używam darmowego programu Geosetter - to program pod Windows, ale pod Linuksa też są takie rzeczy, jeśli używasz. Podstawą jest oczywiście posiadanie odbiornika GPS, który może zapisać ślad oraz właściwe ustawienie czasu w aparacie oraz GPSie. Mój odbiornik zapisuje ślad w formacie gpx, ale Geosetter obsługuje ich całą masę, więc wystarczy chyba jakikolwiek plik ze śladem :)

Po zaznaczeniu zdjęć, wskazaniu pliku ze śladem Geosetter robi wszystko automatycznie.
Potem wrzucam fotki na Picasę, a ślad na Gpsies. Po wrzuceniu śladu trzeba wybrać jego edycję, a potem "Administrację zdjęć/video". Ponieważ korzystam z Picasy, więc podaję tylko nazwę użytkownika oraz albumu, z którego zdjęcia mają być widoczne na mapce - z reguły tworzę albumy z nazwami miesięcy (chyba, że są to ciekawsze wyjazdy, np. jak na Litwę) - nie przeszkadza mi to, że czasem widać fotki z kilku wycieczek, jeśli były niedaleko siebie, ale oczywiście można tworzyć osobny album dla każdej przejażdżki. Widzę, że również korzystasz z Picasy, więc nie muszę teoretyzować na temat innego sposobu :)

Potem najważniejszą sprawą jest zwrócenie uwagi na opcję, o której wspomniałem w notce i która sprawiła u mnie tyle zamieszania - kiedy jesteś w swoim albumie na Picasie (czyli widzisz miniaturki zdjęć) to pod mapką z prawej strony trzeba zaptaszkować "Pokaż lokalizacje zdjęć przeglądającym ten album". Jeżeli ma to być włączone na stałe to trzeba (góra, z prawej strony) kliknąć na "Ustawienia" i wybrać "Zdjęcia - ustawienia", a potem na karcie "Prywatność i zezwolenia" zaptaszkować "Pokaż lokalizacje moich zdjęć innym osobom we wszystkich nowych albumach.". U mnie zaptaszkowane jest również " Automatycznie umieszczaj zdjęcia na mapie, jeśli zawierają dane dotyczące lokalizacji. ", ale nie wiem, czy to ma wpływ na widoczność fotek na mapce.

Jak widać geotagowanie fotek oraz umieszczanie ich na mapce nie absorbuje wiele uwagi - wszystko robi Geosetter, wrzucanie zdjęć i śladu na GPSies to i tak zwykłe czynności - trzeba tylko podać nazwę albumu Picasy z fotkami. Widzę, że niektórzy mają mapki ze zdjęciami na bikemap.net (trochę inaczej to wygląda, bo zamiast miniaturek zdjęć są na mapce standardowe ikonki, zdjęcie pojawia się po najechaniu na ikonkę kursorem myszki) , ale ja mam już tyle śladów wrzuconych na GPSies, że nie chce mi się zmieniać serwisu :)
meak
- 20:46 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
A z innej beczki
Jak geotagujesz zdjęcia? I jak robisz, że to widać na gpsies?
Pozdrower ze Śląska
mnmnc
- 19:34 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
Masz ostatnio błyskotliwe tytuły wpisów! :)
Podobają mi się!
Misiacz
- 18:35 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
Tak, czerwonym szlakiem, ale to teraz dość tajemnicza trasa - kiedyś jadąc od strony rezerwatu trzeba było z tej głównej drogi skręcić w lewo, taką drogą wzdłuż drzew, ale teraz jest całkiem zarośnięta i mam wrażenie, że ktoś mocno zainteresował się terenem, przez który przebiegała. Cóż teraz po prostu jedzie się tą "główną" aż do linii lasu i tam trzeba skręcić w lewo na Zalesie. W prawo pewnie wróci się do Węgornika.

Do lapidarium z kolei najłatwiej trafić od strony Tanowa - kiedy już skończy się asfalt, zacznie szuter,a w końcu dojedziemy do mostku przez Gunicę, warto zerknąć na licznik. Pamiętam z jakiegoś opisu, że od tego mostu do drogi w prawo na ów cmentarz jest około 900 metrów. Nie wiem, czy to dokładnie tyle, ale jest to dość wyraźna droga w las, powtórzę - w prawo. Dodatkową podpowiedzią jest to, że droga do Węgornika skręca w tym miejscu w lewo. I jeszcze jedno - kilkadziesiąt metrów wcześniej (a więc w stronę Tanowa) odbija droga w lewo. Rosną tam kasztany i można dotrzeć do miejsca po pałacu Raminów, są tam chyba nawet jakieś ruiny. Aha - wracając do skrętu na cmentarzyk - w las trzeba się zagłębić jakieś kilkaset metrów, myślę że 300 - 400 maksimum. Kamienie, które są na zdjęciu widać z drogi naprawdę wyraźnie, więc nie trzeba się specjalnie wysilać :)
meak
- 16:58 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
Moje uznanie szczególnie za porę wycieczki, bo dzięki tej porze świetnie słychać na Twoim filmiku świergot ptaków. Kiedy tam byłem w południe zaskoczyła mnie cisza, a to przecież ścisły rezerwat tych stworzeń. Zastanawiam się którędy dotarłeś do Zalesia (czerwony szlak ?). Miło czyta się Twoje opisy wycieczek zwłaszcza, że zawierają stosowne do opisów fotki. Trochę mi wstyd, że nie trafiłem na groby słynnego rodu Ramin. Co do jeziora Świdwie to swego czasu, dość dawno, zachęcałeś mnie do wycieczki w tamte strony - też lubię tamte strony, nawet gdy wracam polami do Łęgów i dalej, tak jak parę dni temu z Łukaszem nie nawykłym do takich "tortur".
jotwu
- 16:45 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
Tak, Twoja ulubiona droga, szuterek nawet na kostce i las:)
Kajman
- 14:29 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!