- Kategorie bloga:
- 100 km i więcej.28
- 200 km i więcej.1
- 51 - 79 km.96
- 80 - 99 km.35
- Bory Tucholskie 2009.12
- Bory Tucholskie 2011.7
- Geocache.1
- Litwa 2010.8
- Mapy z GPS.44
- Niemcy.117
- Okolice Szczecina.328
- Poj.Krajeńskie-Bory Tucholskie 2.7
- Polska Egzotyczna 2007.12
- Słubice i okolice.112
- Suwalska Trzydniówka.5
- Suwalszczyzna 2006.6
- Suwalszczyzna-Podlasie 2008.9
- Weekendowa wyprawa 2005.3
- Wyprawa 1 2006.10
- Wyprawy.52
Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)
Wpisy archiwalne w kategorii
Niemcy
Dystans całkowity: | 6563.14 km (w terenie 482.00 km; 7.34%) |
Czas w ruchu: | 328:03 |
Średnia prędkość: | 19.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.86 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 171 (92 %) |
Maks. tętno średnie: | 134 (72 %) |
Suma kalorii: | 13337 kcal |
Liczba aktywności: | 117 |
Średnio na aktywność: | 56.10 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
Do Pasewalku
Sobota, 10 lipca 2010 | dodano:10.07.2010 Kategoria 100 km i więcej, Niemcy
Km: | 100.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:01 | Km/h: | 20.09 |
Pr. maks.: | 42.60 | Temperatura: | 33.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1937kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Odjazd 8:02. Na początku temperatura wynosiła 25.1 stopnia. Na Jasnych Błoniach i dalej w parku bardzo mało ludzi,teren wręcz wyludniony, a to przecież teraz są idealne warunki do spaceru. Potem będą się smażyć na patelni.
Zabrałem ze sobą 4.5 litra cieczy do picia. Ciekawe, ile zostanie po powrocie...?
Do wiaty na granicy pod Blankensee dotarłem o 8:59. Temperatura wzrosła do 26.4 stopnia.
W Blankensee skręciłem na swoją ulubioną drogę do Mewegen. Jest to wąska, równiutka asfaltowa droga, której przebieg kojarzy mi się z naszymi leśno - polnymi szutrówkami - jedzie się pośród lasów, pól i pastwisk. Coś pięknego.
Krótko przed 10 zaczynam trochę odczuwać upał. Na termometrze 33.1 stopnia - fakt, niby jadę w słońcu, ale nie czuć jakiegoś nadmiernego żaru, po prostu jest duszno.
Mijam Dorothenwalde. Niesamowita atmosfera - coraz większy skwar, błękit nieba tak błękitny, że aż niepokojący z lekkimi pociągnięciami pędzla z białą farbą, brązowe plamki krów w oddali. Czy już mam udar? ;)
W Koblentz nagle trafiłem na nieco większy ruch samochodowy i zrobiło się mniej przyjemnie.
Na przedmieściach Pasewalku jakiś potężny, rolniczy smród, aż ciężko było przejechać.
W Pasewalku pokręciłem się trochę wkoło centrum. Mają tam bardzo fajną drogę rowerową wzdłuż dawnych murów miejskich. Jadąc tą drogą zobaczyłem jak się tam niektórym kapitalnie mieszka - to jest praktycznie centrum miasta, widać wieżę kościoła na głównym rynku, a tu domki z ogrodami i cisza.
Potem kazałem się GPS-owi prowadzić do wyjazdu z miasta i zrobił to bardzo ładnie choć w jednym miejscu go nie posłuchałem ;)
Nie chciało mi się jakoś w tym upale myśleć nad inną trasą powrotną i wracałem tą samą drogą.
Przed 12 termometr wskazywał już ponad 38 stopni... Jak się okazało później najwyższa temperatura jaką zarejestrował to były 42 stopnie, na pewno w słońcu.
W okolicy Rothenburga zaczynam marzyć o kawałku cienia.
Na drodze z Koblentz do Breitenstein jacyś motocrosowcy narobili hałasu i wznieśli tumany piasku.
W Wołczkowie natykam się na jotwu. Ucinamy sobie podczas jazdy krótką pogawędkę, ale ruch samochodowy jest jednak zbyt wielki, więc uciekam. Mam nadzieję, że z kolanem będzie wszystko w porządku...?
Cieczy zostało... Pół litra, więc wypiłem 4 litry :)
Koniska i krowy przy drodze Blankensee - Mewegen:
Droga do Mewegen z Blankensee:
Zbliżam się do Mewegen:
Boćki spod (albo znad? ;) ) kościoła w Mewegen:
Jedna z niewielu uliczek w Rothenklempenow ;)
Kościół w Rothenklempenow:
W okolicy Dorothenwalde:
Zabudowania w Breitenstein:
Nikolaikirche w Pasewalk:
Takie obrazki w Niemczech też można znaleźć:
Droga rowerowa wzdłuż murów miejskich:
Czy to nie jest ukryty Pershing? ;)
Wieża prochowa:
I w drodze powrotnej, zabudowania w Rothenklempenow:
Słubice - Kostrzyn
Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano:04.07.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 40.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | Km/h: | 20.73 |
Pr. maks.: | 45.20 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 763kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Kostrzyn - Słubice
Piątek, 2 lipca 2010 | dodano:04.07.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 43.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | Km/h: | 19.72 |
Pr. maks.: | 43.30 | Temperatura: | 34.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 819kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Jak zwykle - do Ani :)
A po drodze...
Cóż, nowe koło pod sakwami sprawiło się dobrze. Teraz tylko pytanie jak będzie na prawdziwych wertepach, na gruntowych drogach i z obciążeniem niemal 40 km plus rowerzysta ;)
Most kolejowy w Kostrzynie :D
Na początku pewien kawałek jechałem za sakwiarzem, który wyglądał na jakieś 70 lat, ale jechał całkiem żwawo. Owszem, ja jeżdżę dosyć wolno w porównaniu z innymi, ale on z tymi sakwami przez dłuższy czas utrzymywał prędkość około 25 km/h :)
Jechałem górą, wałem, bo lubię podziwiać widoki, a on dołem i w pewnym momencie, kiedy musiałem zjechać również na dolną drogę nabrałem rozpędu i zniknął z horyzontu - podejrzewam, że się po prostu gdzieś zatrzymał:
Krajobraz mocno ucierpiał przez powódź, ale powoli wszystko wraca do normy:
Przed Lebus było mnóstwo ptaków na polderach z lewej i na polach z prawej. Na tym zdjęciu akurat tego dobrze nie widać, ale kiedy poderwały się do góry to można było mieć wrażenie, że to jakieś chmary owadów:
A po drodze...
Cóż, nowe koło pod sakwami sprawiło się dobrze. Teraz tylko pytanie jak będzie na prawdziwych wertepach, na gruntowych drogach i z obciążeniem niemal 40 km plus rowerzysta ;)
Most kolejowy w Kostrzynie :D
Na początku pewien kawałek jechałem za sakwiarzem, który wyglądał na jakieś 70 lat, ale jechał całkiem żwawo. Owszem, ja jeżdżę dosyć wolno w porównaniu z innymi, ale on z tymi sakwami przez dłuższy czas utrzymywał prędkość około 25 km/h :)
Jechałem górą, wałem, bo lubię podziwiać widoki, a on dołem i w pewnym momencie, kiedy musiałem zjechać również na dolną drogę nabrałem rozpędu i zniknął z horyzontu - podejrzewam, że się po prostu gdzieś zatrzymał:
Krajobraz mocno ucierpiał przez powódź, ale powoli wszystko wraca do normy:
Przed Lebus było mnóstwo ptaków na polderach z lewej i na polach z prawej. Na tym zdjęciu akurat tego dobrze nie widać, ale kiedy poderwały się do góry to można było mieć wrażenie, że to jakieś chmary owadów:
Prawie do Schwedt i z powrotem
Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano:27.06.2010 Kategoria 100 km i więcej, Niemcy, Okolice Szczecina
Km: | 117.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:49 | Km/h: | 20.24 |
Pr. maks.: | 38.20 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | 157( 84%) | HRavg | 129( 69%) |
Kalorie: | 2273kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Wstyd przyznać, ale dopiero dzisiaj pokonałem pierwszą w tym roku setkę. Wybrałem w tym celu trasę, którą od dwóch lat chyba nie jechałem, czyli fragment drogi rowerowej Oder-Neisse (Mescherin - Schwedt). Było bardzo ciepło, na drodze rowerowej mnóstwo Polaków, a także szalona (pozytywnie) niemiecka babcia, która niemal mnie rozjechała machając ręką w powitalnym geście :) To było naprawdę niesamowite, bo miałem wrażenie, że jedzie na mnie na rowerze około stuletnia kobieta - nie można tej pani odmówić werwy i pogody ducha :)
Jak to mi się często zdarza zapomniałem się czymś posmarować na to ostre słońce, więc pewnie po raz drugi w tym roku zaliczę schodzącą skórę :)
Czeka mnie też zabawa z centrowaniem tylnego koła, co muszę bezwzględnie zrobić przed wyprawką na Litwę, a najlepiej jutro :)
Trasa graficznie:
Pod Warzymicami:
Mescherin:
Między Mescherin i Gartz:
Między Friedrichstal i Schwedt:
W kupie raźniej :)
Kolonie Wildbach?
Spojrzenie na Gartz:
Dwóch kumpli z Gartz:
Między Gartz i Mescherin:
Mescherin:
Pola pod Neurochlitz:
Jak to mi się często zdarza zapomniałem się czymś posmarować na to ostre słońce, więc pewnie po raz drugi w tym roku zaliczę schodzącą skórę :)
Czeka mnie też zabawa z centrowaniem tylnego koła, co muszę bezwzględnie zrobić przed wyprawką na Litwę, a najlepiej jutro :)
Trasa graficznie:
Pod Warzymicami:
Mescherin:
Między Mescherin i Gartz:
Między Friedrichstal i Schwedt:
W kupie raźniej :)
Kolonie Wildbach?
Spojrzenie na Gartz:
Dwóch kumpli z Gartz:
Między Gartz i Mescherin:
Mescherin:
Pola pod Neurochlitz:
W roli głównej wystąpił...
Niedziela, 20 czerwca 2010 | dodano:20.06.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 40.67 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | Km/h: | 18.77 |
Pr. maks.: | 42.20 | Temperatura: | 9.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 745kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
...Pan Bocian. Najpierw strzeliłem mu parę fotek, ale ponieważ zupełnie się mną nie przejmował, więc przestawiłem aparat na filmowanie i oto efekt :)
Nie był to jedyny skrzydlaty na trasie. Wszystko pewnie dzięki temu, że w nocy obejrzałem jak dołożyliśmy Kubie w siatkówce, a po meczu nie było już właściwie sensu kłaść się spać... :) Wstałem więc o 4:30, a o piątej już byłem na trasie. Aż do Kostrzyna spotkałem tylko jednego rowerzystę oraz faceta z psem, poza tym nikogo oprócz zwierzaków.
Poniżej bohater i główny aktor powyższego filmu :)
Tuż przy byłych wojskowych koszarach w Kustrin-Kietz trafiłem na naradę Niemców, którzy zastanawiali się, co zrobić z tym przerażonym maleństwem:
Mam nadzieję, że podobnie wcześnie uda mi się wstawać na wyprawce na Litwę :)
Zapomniałem dodać, że podczas jazdy w drugą stronę znowu pękła szprycha w tylnym kole - teraz jak już jadę z sakwami nieco dalej od domu, wożę ze sobą zapasowe szprychy, bacik i klucz do kasety, więc spokojnie sam naprawiłem uszkodzenie. Wolałbym jednak, żeby na wyprawce obywało się bez takich "atrakcji" ;)
Nie był to jedyny skrzydlaty na trasie. Wszystko pewnie dzięki temu, że w nocy obejrzałem jak dołożyliśmy Kubie w siatkówce, a po meczu nie było już właściwie sensu kłaść się spać... :) Wstałem więc o 4:30, a o piątej już byłem na trasie. Aż do Kostrzyna spotkałem tylko jednego rowerzystę oraz faceta z psem, poza tym nikogo oprócz zwierzaków.
Poniżej bohater i główny aktor powyższego filmu :)
Tuż przy byłych wojskowych koszarach w Kustrin-Kietz trafiłem na naradę Niemców, którzy zastanawiali się, co zrobić z tym przerażonym maleństwem:
Mam nadzieję, że podobnie wcześnie uda mi się wstawać na wyprawce na Litwę :)
Zapomniałem dodać, że podczas jazdy w drugą stronę znowu pękła szprycha w tylnym kole - teraz jak już jadę z sakwami nieco dalej od domu, wożę ze sobą zapasowe szprychy, bacik i klucz do kasety, więc spokojnie sam naprawiłem uszkodzenie. Wolałbym jednak, żeby na wyprawce obywało się bez takich "atrakcji" ;)
Kostrzyn - Słubice
Piątek, 18 czerwca 2010 | dodano:20.06.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 44.67 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | Km/h: | 20.62 |
Pr. maks.: | 38.20 | Temperatura: | 24.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 850kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Standardowy przejazd drogą rowerową Oder - Neisse z Kostrzyna do Słubic przez Lebus i Frankfurt am Oder. Na początek jak zwykle kolejowy most:
Na koniec zdjęcie zrobione w Lebus, w tym samym miejscu, co ostatnio. Wówczas woda zaczynała się zaraz za ogrodzeniem, teraz jest dużo dalej. Wciąż jednak jest jej zbyt dużo:
Na koniec zdjęcie zrobione w Lebus, w tym samym miejscu, co ostatnio. Wówczas woda zaczynała się zaraz za ogrodzeniem, teraz jest dużo dalej. Wciąż jednak jest jej zbyt dużo:
Słubice - Kostrzyn
Niedziela, 6 czerwca 2010 | dodano:09.06.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 42.81 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | Km/h: | 19.17 |
Pr. maks.: | 40.50 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 777kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Ze Słubic wyjechałem przed 8:00, żeby mieć pewność, że w Kostrzynie na pewno złapię pociąg do Szczecina o 11:21. Fakt, ponad 3 godziny, więc mnóstwo czasu, ale wolę nie ryzykować spóźnienia - po ostatnich zmianach w PKP następny bezpośredni pociąg do Szczecina jedzie dopiero o 15:28 i jest to pociąg z Wrocławia... Do Świnoujścia :)
Tego dnia jechałem już na pewniaka - nawet na poniższym rozstaju dróg za Lebus - Busch wybrałem komfortową asfaltówkę chociaż szutrówką z lewej można również bardzo przyjemnie dojechać do Reitwein. A może nawet przyjemniej - asfaltem jedzie się w otwartym terenie równym jak stół. Szutrówka prowadzi często przez las - tyle, że czasem też zmienia się w asfalt :)
Czasu miałem rzeczywiście nadmiar, więc im bliżej było Kostrzyna tym częściej się zatrzymywałem i wolniej jechałem - zawsze przyjemniej spędzić czas na rowerze niż na dworcu. Na moście kolejowym przez Odrę stał jakiś pociąg towarowy - ciekawe, co się mogło stać.
Jeszcze rzut oka na Wartę - wysoki poziom wody, korony drzew w wodzie... A po chwili już byłem na dworcu.
Tego dnia jechałem już na pewniaka - nawet na poniższym rozstaju dróg za Lebus - Busch wybrałem komfortową asfaltówkę chociaż szutrówką z lewej można również bardzo przyjemnie dojechać do Reitwein. A może nawet przyjemniej - asfaltem jedzie się w otwartym terenie równym jak stół. Szutrówka prowadzi często przez las - tyle, że czasem też zmienia się w asfalt :)
Rozjazd dróg na Reitwein© meak
Czasu miałem rzeczywiście nadmiar, więc im bliżej było Kostrzyna tym częściej się zatrzymywałem i wolniej jechałem - zawsze przyjemniej spędzić czas na rowerze niż na dworcu. Na moście kolejowym przez Odrę stał jakiś pociąg towarowy - ciekawe, co się mogło stać.
Przejazd przez Odrę w Kostrzynie© meak
Jeszcze rzut oka na Wartę - wysoki poziom wody, korony drzew w wodzie... A po chwili już byłem na dworcu.
Widok na Wartę w Kostrzynie© meak
Kostrzyn - Słubice
Czwartek, 3 czerwca 2010 | dodano:08.06.2010 Kategoria 51 - 79 km, Niemcy, Słubice i okolice, Mapy z GPS
Km: | 54.87 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:59 | Km/h: | 18.39 |
Pr. maks.: | 38.60 | Temperatura: | 23.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | 1005kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Wsiadłem rano w Szczecinie do pociągu o 7:42 do Kostrzyna. Z Kostzyna szybko dojechałem do miejsca, w którym zwykle zjeżdżam na rowerową drogę Oder - Neisse do Frankfurtu, niestety... Zagrodzona była odblaskową taśmą z napisem "Polizei" itp. Powódź. Dobra, pojedziemy inaczej. Dojechałem drogą rowerową do Gorgast, tam zacząłem kombinować co wyraźnie widać na mapce ze śladem GPS :)
Kiedy wjeżdżałem na tę drogę za Manschnow, myślałem że znalazłem w końcu właściwą - niestety, po niespełna dwóch kilometrach doprowadziła mnie do zalanego wodą pola. W tył zwrot! :)
Kolejna kombinacja była również inwestycją na przyszłość - od razu było widać, że droga jest podmokła i nie chciałem ryzykować kolejnego zawracania po kilku kilometrach, ale dzięki temu mam fajną drogę do Reitwein. Cóż, w końcu dojechałem do drogi B112 i do Rathstock.
W Rathstock skręciłem do Reitwein, skąd skierowałem się w stronę Odry - wiedziałem, że jest tam droga, która biegnie dobrych kilkaset metrów od wału. Kiedy jednak w oddali zobaczyłem wał, którym tyle razy jechałem wzdłuż Odry nie mogłem się powstrzymać, żeby nie podjechać i nie sprawdzić jak wysoki jest poziom wody. Wjechałem na wał, cyknąłem parę zdjęć, a niedaleko dojrzałem stojącą w poprzek wału policyjną furgonetkę. Myślę sobie - dobra, widzą mnie, alarmu nie ma więc zaryzykuję i pojadę na ich oczach wałem. W najgorszym razie będzie mandat ;)
Policjanci ledwie mnie zauważyli, wymieniliśmy grzecznościowe powitanie... i tyle. Pojechałem dalej. Zatrzymałem się znowu, tym razem w pobliżu baraku, w którym byli jacyś robotnicy. Kiedy robiłem zdjęcia Odry, jeden z nich wdrapał się na do mnie na wał i zaczął tłumaczyć, że mam natychmiast zejść, zawrócić i jechać oddaloną od wału trasą. Zdziwiłem się, i mówię że przed chwilą mijałem policję i nie było żadnych uwag, a na drodze którą wjeżdżałem nie było żadnych zakazów. Robotnik zaczął mi opowiadać, że policja pewnie dzwoni już i gdzieś dalej mandat walnie mi następny patrol... Brzmiało to dość bzdurnie, więc jak już sobie poszedł, pomyślałem - ok, nie chcę problemów, ale zjadę gdzieś dalej, na pewno nie będę zawracał ;)
Okazało się, że byłem już wtedy niemal w Lebus (Lebus - Busch dokładniej) - żadnego następnego patrolu nie zobaczyłem, ale zjechałem do tej dalszej drogi, potem i tak musiałem jechać drogą rowerową wzdłuż szosy B112 - normalna trasa koło Odry jest w tej chwili z pewnością zalana wodą.
Pod Lebus zrobiłem tylko zdjęcie - woda jest normalnie hen, gdzieś za drzewami, a teraz w niektórych miejscach zalewała drogę, którą zwykle jadę. Tuż obok stoją domki, podejrzewam że parę dni wcześniej mogło tam być bardzo nieciekawie - jechałem przecież parę dni po fali kulminacyjnej.
Po jakichś 30 minutach dojechałem do Frankfurtu, a po chwili byłem u Ani w Słubicach - już się trochę niepokoiła, bo normalnie jadę max 2 godziny, a przez te wszystkie kombinacje z trasą mocno się spóźniłem... ;)
Kiedy wjeżdżałem na tę drogę za Manschnow, myślałem że znalazłem w końcu właściwą - niestety, po niespełna dwóch kilometrach doprowadziła mnie do zalanego wodą pola. W tył zwrot! :)
Droga przez pola w okolicy Neu Manschnow© meak
Kolejna kombinacja była również inwestycją na przyszłość - od razu było widać, że droga jest podmokła i nie chciałem ryzykować kolejnego zawracania po kilku kilometrach, ale dzięki temu mam fajną drogę do Reitwein. Cóż, w końcu dojechałem do drogi B112 i do Rathstock.
W Rathstock skręciłem do Reitwein, skąd skierowałem się w stronę Odry - wiedziałem, że jest tam droga, która biegnie dobrych kilkaset metrów od wału. Kiedy jednak w oddali zobaczyłem wał, którym tyle razy jechałem wzdłuż Odry nie mogłem się powstrzymać, żeby nie podjechać i nie sprawdzić jak wysoki jest poziom wody. Wjechałem na wał, cyknąłem parę zdjęć, a niedaleko dojrzałem stojącą w poprzek wału policyjną furgonetkę. Myślę sobie - dobra, widzą mnie, alarmu nie ma więc zaryzykuję i pojadę na ich oczach wałem. W najgorszym razie będzie mandat ;)
Policjanci ledwie mnie zauważyli, wymieniliśmy grzecznościowe powitanie... i tyle. Pojechałem dalej. Zatrzymałem się znowu, tym razem w pobliżu baraku, w którym byli jacyś robotnicy. Kiedy robiłem zdjęcia Odry, jeden z nich wdrapał się na do mnie na wał i zaczął tłumaczyć, że mam natychmiast zejść, zawrócić i jechać oddaloną od wału trasą. Zdziwiłem się, i mówię że przed chwilą mijałem policję i nie było żadnych uwag, a na drodze którą wjeżdżałem nie było żadnych zakazów. Robotnik zaczął mi opowiadać, że policja pewnie dzwoni już i gdzieś dalej mandat walnie mi następny patrol... Brzmiało to dość bzdurnie, więc jak już sobie poszedł, pomyślałem - ok, nie chcę problemów, ale zjadę gdzieś dalej, na pewno nie będę zawracał ;)
Okazało się, że byłem już wtedy niemal w Lebus (Lebus - Busch dokładniej) - żadnego następnego patrolu nie zobaczyłem, ale zjechałem do tej dalszej drogi, potem i tak musiałem jechać drogą rowerową wzdłuż szosy B112 - normalna trasa koło Odry jest w tej chwili z pewnością zalana wodą.
Pod Lebus zrobiłem tylko zdjęcie - woda jest normalnie hen, gdzieś za drzewami, a teraz w niektórych miejscach zalewała drogę, którą zwykle jadę. Tuż obok stoją domki, podejrzewam że parę dni wcześniej mogło tam być bardzo nieciekawie - jechałem przecież parę dni po fali kulminacyjnej.
Sytuacja powodziowa w Lebus© meak
Po jakichś 30 minutach dojechałem do Frankfurtu, a po chwili byłem u Ani w Słubicach - już się trochę niepokoiła, bo normalnie jadę max 2 godziny, a przez te wszystkie kombinacje z trasą mocno się spóźniłem... ;)
Powrót
Niedziela, 18 kwietnia 2010 | dodano:18.04.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 40.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | Km/h: | 20.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Słubice - Kostrzyn, potem pociągiem do Szczecina. Tym razem bez przygód, jeśli nie liczyć przebiegającego drogę zająca ;)
Ciepło, słaby wiatr i jak zwykle żal, że jestem ograniczony godziną odjazdu pociągu...
Parę nadoodrzańskich krajobrazów. Widać, że stan wody do najniższych nie należy.
Ciepło, słaby wiatr i jak zwykle żal, że jestem ograniczony godziną odjazdu pociągu...
Parę nadoodrzańskich krajobrazów. Widać, że stan wody do najniższych nie należy.
Odra w pobliżu Klessin© meak
Widok na Odrę nieopodal Klessin© meak
Niedaleko Klessin i Pławidła :)© meak
Odra w okolicy Reitwein© meak
Odra po Kostrzynem© meak
Kostrzyn - Słubice wieczorem
Piątek, 16 kwietnia 2010 | dodano:17.04.2010 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km: | 46.63 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | Km/h: | 18.41 |
Pr. maks.: | 45.97 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Najpierw dojazd do pracy (po drodze kupno biletu na pociąg), potem na dworzec PKP. Tam po raz kolejny dała o sobie znać znakomita organizacja naszych kolei - w ostatniej chwili powiadomiono podróżnych, że pociąg odjedzie z peronu 2 zamiast 4. Bieg w tłumie, z rowerem po schodach, a rower z sakwami. Całe szczęście, że w miarę lekkimi :)
W pociągu robotnicy, a więc - wszyscy palą i piją. Smród jak cholera, ale w Chojnie wszyscy wysiadają i reszta podróży upływa już w lepszych warunkach. O 18:09 ląduję w Kostrzynie, gdzie kupuję czekoladę, żeby się trochę podczas jazdy doenergetyzować, i ruszam.
Trasa:
Na początek jak zwykle robię zdjęcia swojemu ulubionemu, fotogenicznemu mostowi :)
W okolicach naszej Górzycy, po obu stronach granicy jest jakaś stacja gazowa - m.in. wysoka budowla, na której szczycie płonie gaz. Teraz był piękny wieczór i niedaleko takiego obiektu po niemieckiej stronie ganiały sobie sarny :)
Jedziemy dalej, jest coraz później i coraz ładniej :)
Dalej spotkałem bociana. Miał na imię Dzióbek i machał do mnie, żebym Wam od niego pomachał ;)
Potem zaczęły się przygody - od jakiegoś czasu z Lebus do Frankfurtu prowadzi droga rowerowa wzdłuż szosy, ale ja wolę jeździć tuż przy Odrze. Dzisiaj nie byłem do końca pewien jaki jest stan wody w Odrze (zwykle sprawdzam na IMGW przed wyjazdem, bo te łąki bywają zalane ;) ), ale postanowiłem spróbować - stan wody był dość wysoki. Okazało się jednak, że nie stan wody przeszkodził mi w przejechaniu zwykłej trasy - mostek nad jednym z rozlewisk został zniszczony. Nie wiem - wandale, czy może jednak kra. Musiałem jednak przez to nadłożyć drogi, wrócić do szosy, ale po kilometrze zjechałem betonówką z powrotem w kierunku Odry. Miałem ją już na wyciągnięcie ręki, już się cieszyłem i nagle ujrzałem coś takiego:
Pomyślałem jednak, że trochę pluskania w wodzie to może być świetna zabawa, szczególnie jak się nie zdejmie butów itd. Przepięknie się więc wymoczyłem i szczęśliwy pojechałem dalej (to nie pierwsza taka przygoda, kiedy woda sięgała mi tam w innym miejscu niemal do pasa :D ). W końcu 7 km dalej czekała na mnie w ciepłym domku moja Ania, wanna z gorącą wodą i inne cywilizacyjne wygody, nie było się więc czym przejmować :)
Zmierzchało już, kiedy znalazłem się w okolicy mostu pomiędzy Frankfurtem i Słubicami:
Uwielbiam takie wyjazdy z przygodami :)
Fotki mogą wyglądać bardzo tak sobie - edytowałem je na miniaturowym ekranie zakupionego niedawnego (właśnie na wyjazdy) netbooka Samsung n150 :)
W pociągu robotnicy, a więc - wszyscy palą i piją. Smród jak cholera, ale w Chojnie wszyscy wysiadają i reszta podróży upływa już w lepszych warunkach. O 18:09 ląduję w Kostrzynie, gdzie kupuję czekoladę, żeby się trochę podczas jazdy doenergetyzować, i ruszam.
Trasa:
Na początek jak zwykle robię zdjęcia swojemu ulubionemu, fotogenicznemu mostowi :)
Most Kustrin-Kietz© meak
Most kolejowy w Kostrzynie© meak
Most w Kostrzynie© meak
W okolicach naszej Górzycy, po obu stronach granicy jest jakaś stacja gazowa - m.in. wysoka budowla, na której szczycie płonie gaz. Teraz był piękny wieczór i niedaleko takiego obiektu po niemieckiej stronie ganiały sobie sarny :)
Sarny gazowe© meak
Jedziemy dalej, jest coraz później i coraz ładniej :)
Odra, Oder-Neisse Radweg© meak
Odra, Oder-Neisse Radweg© meak
Odra, Oder-Neisse Radweg© meak
Dalej spotkałem bociana. Miał na imię Dzióbek i machał do mnie, żebym Wam od niego pomachał ;)
German stork© meak
Potem zaczęły się przygody - od jakiegoś czasu z Lebus do Frankfurtu prowadzi droga rowerowa wzdłuż szosy, ale ja wolę jeździć tuż przy Odrze. Dzisiaj nie byłem do końca pewien jaki jest stan wody w Odrze (zwykle sprawdzam na IMGW przed wyjazdem, bo te łąki bywają zalane ;) ), ale postanowiłem spróbować - stan wody był dość wysoki. Okazało się jednak, że nie stan wody przeszkodził mi w przejechaniu zwykłej trasy - mostek nad jednym z rozlewisk został zniszczony. Nie wiem - wandale, czy może jednak kra. Musiałem jednak przez to nadłożyć drogi, wrócić do szosy, ale po kilometrze zjechałem betonówką z powrotem w kierunku Odry. Miałem ją już na wyciągnięcie ręki, już się cieszyłem i nagle ujrzałem coś takiego:
Między Lebus a Frankfurtem nad Odrą© meak
Pomyślałem jednak, że trochę pluskania w wodzie to może być świetna zabawa, szczególnie jak się nie zdejmie butów itd. Przepięknie się więc wymoczyłem i szczęśliwy pojechałem dalej (to nie pierwsza taka przygoda, kiedy woda sięgała mi tam w innym miejscu niemal do pasa :D ). W końcu 7 km dalej czekała na mnie w ciepłym domku moja Ania, wanna z gorącą wodą i inne cywilizacyjne wygody, nie było się więc czym przejmować :)
Zmierzchało już, kiedy znalazłem się w okolicy mostu pomiędzy Frankfurtem i Słubicami:
Most w Słubfurcie© meak
Uwielbiam takie wyjazdy z przygodami :)
Fotki mogą wyglądać bardzo tak sobie - edytowałem je na miniaturowym ekranie zakupionego niedawnego (właśnie na wyjazdy) netbooka Samsung n150 :)