meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23159 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Stetryczały powrót ;)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 | dodano:11.04.2012 Kategoria Niemcy, Słubice i okolice
Km:40.57Km teren:0.00 Czas:02:03Km/h:19.79
Pr. maks.:0.00Temperatura:7.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Słubice - Frankfurt/Oder - Lebus - Kostrzyn

Postanowiłem zdążyć na pociąg odjeżdżający z Kostrzyna o 9.03, co wiązało się z kolejną dość wczesną pobudką. Nie było z tym jednak problemu. Byłem ciekaw samopoczucia po wtwarzowietrznej męce sprzed paru dni. Na początku jechało się całkiem fajnie jednak gdzieś po godzinie poczułem coś określanego zazwyczaj słowem "wpijanie" acz nie chodzi o wpijanie piwa lub innych płynnych zmiękczaczy umysłu. Tym razem odpowiedzialny za wpijanie był niejaki Brooks, a żeby tak być uczciwym to raczej brak wytrenowania. Wielkie to szczęście, że nie było tam w okolicy wszędobylskich, chętnych do filmowania swoimi wszechmocnymi komórami dzieciaków, bo widok miałyby przedni - kiedy zsiadłem z roweru, żeby rozprostować kości, okazało się, że wpijanie graniczy ze skurczami, więc dłuższą chwilę pozostawałem w pozycji dziwnie pochylonej do przodu. Udało mi się w końcu zmusić do zmiany tej pozycji, co zakwalifikowało ją do tymczasowego skurczu postetryczałego.

To będzie bardzo ciekawy rok, bo oczywiście zamierzam jak zwykle wyruszyć gdzieś z sakwami. Robocza nazwa ruszenia się: "Kawałek na północ, troszkę na wschód i jak najdalej na południe". Howgh ;)

Komentarze
Jasne, że pozwalam! ;-) meak niezalogowany - 21:13 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
To zależy od sposobu używania - jeśli ktoś rzeczywiście trenuje (interwały np.), a więc nie są to przechadzki równym krokiem to rzeczywiście pomyłki mogą denerwować. Może to również zależeć od terenu - piasek, podejścia, zejścia, wszystko co wpływa na długość kroku. Tyle, że ja pomimo tego nie zauważyłem na razie aż takich pomyłek - zdarza się z 200 metrów na 6 km. GPS w telefonie (bo oczywiście o takich pisałem powyżej albo poniżej, w zależności od tego, czy ktoś ma monitor postawiony normalnie czy do góry wirtualnymi nogami) potrafił na takiej trasie pomylić się o kilometr :)
Trzeba jednak pamiętać, że tak jak GPS w telefonie nierówny dedykowanemu urządzeniu tak krokomierz krokomierzowi. Niech nas to jednak nie wstrzymuje od krokomierzenia! ;)

Co do wymienionych przez Ciebie GPS-ów - ja posiadam Garmin Etrex Legend hcx i bardzo go lubię :) Vista jest lepsza ponieważ posiada kompas oraz wysokościomierz. Oczywiście ten pierwszy również wskazuje wysokość i kierunek jednak opiera się to wyłącznie na wskazaniach z satelitów, więc wysokość bywa określana nieco mniej dokładnie, a kierunek jest wskazywany wyłącznie podczas ruchu. Jeśli się zatrzymasz obrócisz w miejscu to już nie można na tym polegać - oczywiście wystarczy pójść, czy pojechać w jakąś stronę i wskazania znów będą prawidłowe, jest to jednak upierdliwe szczególnie podczas pieszych wędrówek. Nie powiem, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale na wszelki wypadek informuję. Co do Dakoty 10 - nie interesowałem się nim, więc wypowiem się tylko na podstawie opisu. Fajnie jest w nim to, że ma większy ekran, co może mieć znaczenie dla oczu ;) Poważnym minusem - przynajmniej dla mnie - jest brak gniazda na kartę pamięci microSD. Można mieć więc ze sobą tylko jedną mapę wgraną na urządzenie, jeśli chcemy ją wymienić to konieczny jest komputer. Dla mnie to poważna wada, bo jeśli gdzieś się wybieram na kilka dni to do Legend hcx po prostu biorę karty z różnymi mapami (teraz karta 1, czy 2 gb jest stosunkowo tania) i mogę je w każdej chwili wymienić. Oczywiście, jeśli Dakota jest potrzebny do wyjazdów stacjonarnych to powinien wystarczyć. Osobiście wolę też Legend lub Vistę, bo nieco dłużej trzymają baterie - ważne na kilkudniowych wyjazdach. Dakota jednak też trzyma całkiem długo - 20 godzin (jeśli nawet uwzględnić, że producent łże jak producent, żeby psów nie obrażać) i na jednodniowy wyjazd w zupełności wystarczy. Dobrze jednak mieć paluszki - akumulatorki i jakąś szybką ładowarkę do nich. Krótko mówiąc wieloma słowami: jeśli ważny jest większy ekran i chodzi o jednodniowe wycieczki to Dakota. Jeśli przeżyjemy z mniejszym ekranem to lepsza byłaby Vista. A Legend, jeśli chcemy zapłacić mniej niż za Vistę (jak ja kupowałem to było jednak kilkaset złotych różnicy) i nie potrzebujemy kompasu oraz dokładniejszego wysokościomierza. Co ja za elaborat piszę, ciekawe czy żona Borata rzeczywiście ma na imię Ela? ;)
meak
- 12:16 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
Dziennikuję sobie. Ta "durnotka" niestety łapie tylko to, do czego była bezpośrednio używana, a ja korzystam teraz ze zwykłego - choć nie staroświeckiego, a całkiem współcześnie elektronicznego - krokomierza :)) (okazało się, że mierzy lepiej niż GPS) W dodatku z krokomierzem po prostu sobie idę, a z GPS-em zawsze jest związany rytuał łapania pozycji. Owszem, mógłbym używać niezawodnego Garmina, ale to już byłby przerost formy nad treścią. Reasumując - teraz ruszam w teren uzbrojony jedynie w kijki oraz lekki krokomierz. Zupełnie jak lekka jazda, ale bez konia ;)
meak
- 11:37 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
O, przepraszam - z kijkami nieco łażę. Muszę tę "durnotkę" z lewej strony zdjąć, bo dezinformuje ;)
meak
- 11:22 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
Prawie nic. Tyle, co kot napłakał. Tyle, żeby do pracy i z powrotem dojechać. Nie warto wpisywać ;)
meak
- 07:01 środa, 30 maja 2012 | linkuj
I tak na rowerku nic, nic...????
rowerzystka
- 06:53 środa, 30 maja 2012 | linkuj
Ciągle brak nowych śladów Twojej aktywności na rowerze i wciąż muszę czytać zwroty typu "zdechlewo" czy też "stetryczały" prędzej pasujące do mnie (ze względu na wiek), niż do Ciebie.
jotwu
- 13:58 czwartek, 3 maja 2012 | linkuj
A ja muszę pomyśleć o czymś węższym i twardszym, co zapobiegnie skurczom lepiej niż pochylanie obecnego siodełka do przodu :)
bazyl3
- 09:19 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj
NO nareszcie wpis z planami na przyszłość, bo już zaczynałem myśleć, że NW Ciebie pochłonęło bez reszta a tu wycieczka w dawnym stylu. Miło mi to widzieć.
jotwu
- 17:48 piątek, 13 kwietnia 2012 | linkuj
NO nareszcie wpis z planami na przyszłość, bo już zaczynałem myśleć, że NW Ciebie pochłonęło bez reszta a tu wycieczka w dawnym stylu. Miło mi to widzieć.
jotwu
- 17:47 piątek, 13 kwietnia 2012 | linkuj
Twoje siedzenie dopomina się najwyraźniej pozwolenia na częstsze randki z Brooksem, w końcu taki GOŚĆ... ;)
rowerzystka
- 07:12 środa, 11 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!