meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23066 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Dzień drugi, czyli wspominki

Poniedziałek, 16 lipca 2012 | dodano:10.07.2013 Kategoria Suwalska Trzydniówka
Km:60.05Km teren:25.00 Czas:03:58Km/h:15.14
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper
Wczesna pobudka - rozbijałem się po ciemku dosyć blisko szosy. Potem podjechałem do Kruklanek i nad jezioro Gołdopiwo, gdzie przystanąłem chwilę na śniadanie. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym zatrzymywałem się podczas wcześniejszych wyjazdów, czyli po raz trzeci.

Mapka. O dziwo, teraz trzeba kliknąć, żeby ją zobaczyć :)






Cała ta trasa była powtórzeniem, trzecim przejazdem, ale to dlatego, że lubię ją - w Puszczy Boreckiej jest spokojnie. To jest zawsze relaks wśród lasów. Bardzo mało ludzi. Zagubiony w lesie sklep w Czerwonym Dworze. A właściwie dwa konkurujące ze sobą pośrodku puszczy sklepy ;)











Za Puszczą Borecką wjechałem w okolice Tatarskiej Góry. Zaczynało coraz mocniej powiewać, czasem trafiła mnie jakaś kropla, ale jeszcze nie było sensu chronić się przed deszczem.









Jedzie się wśród malowniczych pagórków i stawów, jeziorek mijając porozrzucane wśród nich gospodarstwa.



W końcu widzę wiatraki na Górze Gołdapskiej, zaczynam szukać "starego" miejsca noclegowego, żeby "zaliczyć" je po raz trzeci ;)



Za drugim razem trafiłem tam bezbłędnie, teraz muszę trochę pobłądzić, okazuje się, że "wejście" całkiem zarosło. W końcu odnajduję właściwe miejsce i przebijam się przez zarośla. Rozbijam namiot.





Wsłuchuję się w odgłos jaki wydają wiatraki - zapomniałem już, że w tym miejscu tak głośno je słychać. Po jakimś czasie zagłusza je deszcz. Chowam się do namiotu, żeby - mam nadzieję - przeczekać. Gotuję obiadokolację, sprawdzam trasę na dzień następny, w końcu kładę się spać.

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!