- Kategorie bloga:
- 100 km i więcej.28
- 200 km i więcej.1
- 51 - 79 km.96
- 80 - 99 km.35
- Bory Tucholskie 2009.12
- Bory Tucholskie 2011.7
- Geocache.1
- Litwa 2010.8
- Mapy z GPS.44
- Niemcy.117
- Okolice Szczecina.328
- Poj.Krajeńskie-Bory Tucholskie 2.7
- Polska Egzotyczna 2007.12
- Słubice i okolice.112
- Suwalska Trzydniówka.5
- Suwalszczyzna 2006.6
- Suwalszczyzna-Podlasie 2008.9
- Weekendowa wyprawa 2005.3
- Wyprawa 1 2006.10
- Wyprawy.52
Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)
Dzień trzeci. Potyczki z deszczem.
Wtorek, 17 lipca 2012 | dodano:17.07.2012 Kategoria Suwalska Trzydniówka
Km: | 85.15 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 05:32 | Km/h: | 15.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Taki sobie zerowy wypis z podróży. Trochę za dużo dziś leje, więc mam wiele przerw. Teraz siedzę w Dowspudzie pod pałacem Paca i wcinam pyszną zupę marchewkową :-) Zanosi się na to, że prześpię się dziś w Świętym Miejscu w dolinie Rospudy. Może się uda przetrwać tę kiepską pogodę, bo widzę, że teoretycznie gdzieś w piątek może być już lepiej.
Powyżej jest to, co napisałem siedząc w jadalni na terenie dawnego pałacu Paca (ale wbrew pozorom nie tego pałacu, od którego pochodzi słynne przysłowie - tamten pałac Paca znajduje się na Litwie).
Mapka:
Pobudka, szybkie śniadanie i w drogę - najpierw fajny, rączy zjazd do Gołdapi, w której zrobiłem małe zakupy, potem pojechałem drogą w kierunku Puszczy Rominckiej, słynnego wiaduktu w Stańczykach, ale tym razem skręciłem wcześniej, w stronę doliny Rospudy.
Towarzyszyła mi dziczyzna hodowlana:
Trafiłem na ślady międzynarodowej drogi rowerowej R65 :)
A z prawej już rozciągała się dolina Rospudy:
Coraz częściej musiałem przerywać jazdę z powodu deszczu. W Dowspudzie zrobiłem parę fotek:
Potem musiałem szybko schować się przed deszczem - podłączyłem smartfona do prądu i zacząłem sprawdzać prognozy, m.in. napisałem początkową notkę, zjadłem zupę i chyba wtedy ostatecznie zaplanowałem, że tę noc spędzę w tzw. Świętym Miejscu. Na gruntowej drodze, w deszczu okazało się, że zużyty napęd zaczął nieprzyjemnie wariować i jazda stała się przez to jeszcze bardziej uciążliwa. Lało niemiłosiernie. Wreszcie dojechałem do uroczyska, najpierw schowałem się w kapliczce, z której wychynąłem, kiedy deszcz zrobił sobie przerwę :)
Po jakimś czasie zjawili się kajakarze i facet, który w tym miejscu ich odbierał. Załadowali się do furgonetki razem ze sprzętem i zostałem kompletnie sam w tym przepięknym miejscu.
Nie chciałem trafić z rozbijaniem namiotu na kolejną ulewę, więc wykorzystałem na to przerwę w opadach, bo już postanowiłem - śpię tu, bez względu na pogodę. Kilka razy tędy już przejeżdżałem i zawsze marzyłem, żeby właśnie tu się przespać. Oczywiście wyłącznie ze względu na Jaćwingów ;)
Miałem wyczucie - po krótkiej przerwie ulewa rozpoczęła się na nowo.
Prognozy na następne dni wcale nie wyglądały lepiej ;/ Czas na sen.
Powyżej jest to, co napisałem siedząc w jadalni na terenie dawnego pałacu Paca (ale wbrew pozorom nie tego pałacu, od którego pochodzi słynne przysłowie - tamten pałac Paca znajduje się na Litwie).
Mapka:
Pobudka, szybkie śniadanie i w drogę - najpierw fajny, rączy zjazd do Gołdapi, w której zrobiłem małe zakupy, potem pojechałem drogą w kierunku Puszczy Rominckiej, słynnego wiaduktu w Stańczykach, ale tym razem skręciłem wcześniej, w stronę doliny Rospudy.
Towarzyszyła mi dziczyzna hodowlana:
Trafiłem na ślady międzynarodowej drogi rowerowej R65 :)
A z prawej już rozciągała się dolina Rospudy:
Coraz częściej musiałem przerywać jazdę z powodu deszczu. W Dowspudzie zrobiłem parę fotek:
Potem musiałem szybko schować się przed deszczem - podłączyłem smartfona do prądu i zacząłem sprawdzać prognozy, m.in. napisałem początkową notkę, zjadłem zupę i chyba wtedy ostatecznie zaplanowałem, że tę noc spędzę w tzw. Świętym Miejscu. Na gruntowej drodze, w deszczu okazało się, że zużyty napęd zaczął nieprzyjemnie wariować i jazda stała się przez to jeszcze bardziej uciążliwa. Lało niemiłosiernie. Wreszcie dojechałem do uroczyska, najpierw schowałem się w kapliczce, z której wychynąłem, kiedy deszcz zrobił sobie przerwę :)
Po jakimś czasie zjawili się kajakarze i facet, który w tym miejscu ich odbierał. Załadowali się do furgonetki razem ze sprzętem i zostałem kompletnie sam w tym przepięknym miejscu.
Nie chciałem trafić z rozbijaniem namiotu na kolejną ulewę, więc wykorzystałem na to przerwę w opadach, bo już postanowiłem - śpię tu, bez względu na pogodę. Kilka razy tędy już przejeżdżałem i zawsze marzyłem, żeby właśnie tu się przespać. Oczywiście wyłącznie ze względu na Jaćwingów ;)
Miałem wyczucie - po krótkiej przerwie ulewa rozpoczęła się na nowo.
Prognozy na następne dni wcale nie wyglądały lepiej ;/ Czas na sen.
Komentarze
Żyjesz!!! Właściwie już wczoraj to zauważyłam, żeby nie było, że Wielka Siostra przysnęła i nie wie co się dzieje. :p Parę dni temu zastanawiałam się czy pukać do Twojej norki czy nie, ale telepatia zadziałała i sam dałeś znak życia. ;) Listopad tak ładnie się rozwijał, czekałam już tylko na wpisy z pływania i byłby pełny triathlon, a zamiast tego nagłe cicho sza. Nie pamiętam czy już wspominałam o tym, ale chodzisz z kijkami niewiele wolniej niż jak wjeżdżam pod nasz szczecińskie "góry". Jeszcze trochę potrenujesz i zostawisz mnie w tyle. :D
aaalalU - 07:02 środa, 5 grudnia 2012 | linkuj
Nie masz 20 lat? Heee, to muszę się jeszcze zastanowić. :D Moje są na ciągłym podtrzymaniu żywokostowym, diclofenacowym, naprokesnowym itp. Farmakologia od a do z, ale póki trzymam się głównie asfaltu, to działają jako tako. ;) Co do Twojego biegania, faktycznie, sprawdziłam dokładniej dystansiki mini na razie, ale może i lepiej. Nie będziesz potem uziemiony tygodniami.
W moim rowerowaniu przez Rajkowo i Ostoję nie ma nic ekstremalnego zapewniam Cię.Zresztą trasę znasz z czasów, gdy byłeś piękny i młody i chciało CI się pedałować do pracy. :D Nie wiem co ostatnio wszyscy tak podziwiają w moich rundach w koło Macieju. ;)
Zarejestrowałam się na BS ponownie - 1 listopada. Przy moim zamiłowaniu do uśmiercania kolejnych kont, to chyba odpowiednia data. ;) Ale ponieważ jesteś otwarty na przygodnych i anonimowych gości zamierzam produkować się u Ciebie bez logowania. Jak znowu najdzie mnie chęć zamordowania konta, nasz dialog przynajmniej będzie miał sens. A tak co 12 (teraz będzie 13) komentarzy, "naplułam" się swego czasu w klawiaturę, nie wiadomo po co. ;)
aaalalU - 07:36 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
W moim rowerowaniu przez Rajkowo i Ostoję nie ma nic ekstremalnego zapewniam Cię.Zresztą trasę znasz z czasów, gdy byłeś piękny i młody i chciało CI się pedałować do pracy. :D Nie wiem co ostatnio wszyscy tak podziwiają w moich rundach w koło Macieju. ;)
Zarejestrowałam się na BS ponownie - 1 listopada. Przy moim zamiłowaniu do uśmiercania kolejnych kont, to chyba odpowiednia data. ;) Ale ponieważ jesteś otwarty na przygodnych i anonimowych gości zamierzam produkować się u Ciebie bez logowania. Jak znowu najdzie mnie chęć zamordowania konta, nasz dialog przynajmniej będzie miał sens. A tak co 12 (teraz będzie 13) komentarzy, "naplułam" się swego czasu w klawiaturę, nie wiadomo po co. ;)
aaalalU - 07:36 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Już miałam się zaniepokoić o Ciebie, ale widzę, że z radością i zapałem maltretujesz ścięgna. Chętnie zamienię się, skoro Twoje takie jare, nawet za niewielką opłatą. :D
aaalalU - 07:01 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!