- Kategorie bloga:
- 100 km i więcej.28
- 200 km i więcej.1
- 51 - 79 km.96
- 80 - 99 km.35
- Bory Tucholskie 2009.12
- Bory Tucholskie 2011.7
- Geocache.1
- Litwa 2010.8
- Mapy z GPS.44
- Niemcy.117
- Okolice Szczecina.328
- Poj.Krajeńskie-Bory Tucholskie 2.7
- Polska Egzotyczna 2007.12
- Słubice i okolice.112
- Suwalska Trzydniówka.5
- Suwalszczyzna 2006.6
- Suwalszczyzna-Podlasie 2008.9
- Weekendowa wyprawa 2005.3
- Wyprawa 1 2006.10
- Wyprawy.52
Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)
Bory Tucholskie, dzień szósty, czyli zew powrotu
Piątek, 19 sierpnia 2011 | dodano:27.08.2011 Kategoria Bory Tucholskie 2011, Mapy z GPS, Wyprawy
Km: | 23.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | Km/h: | 15.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Unibike Viper |
Niestety, ślad na mapce niekompletny, bo wyłączyłem GPS podczas burzy. Wg niektórych nie ma to sensu, ale ja wolę podczas wyładowań wyłączać wszelką elektronikę. No, oprócz licznika :P
Sto lat albo dłużej ( ;) ) nie byłem na żadnym kempingu ani polu namiotowym, stąd miałem fałszywe wyobrażenie, że biwakowicze wstają wcześnie... Okazało się, że zdążyłem wstać, zjeść, całkowicie się spakować, zrobić fotki... a wszyscy ciągle spali ;)
Jedynie wkurzony łabędź wyleciał na brzeg krzycząc: "ju fotking tu mi? Tu mi ju fotking?" i straszliwie zdenirował mnie wzrokiem. Była to jednak tania wersja denirowania, raczej ta kilerowo-pazurzasta, więc udało mi się oddalić z godnością ;)
Burza zaczęła się dwie godziny wcześniej niż się spodziewałem - słychać ją było już kiedy kończyłem się pakować. Zdążyłem dojechać do Funki, gdzie schroniłem się w sklepie. Spędziłem tam dobre dwie godziny, potem udało mi się dojechać do Chojnic.
W jakimś barze wypiłem kawę i przemyślałem "co dalej?". Plany zawsze robię na wyrost, więc trasę miałem opracowaną aż do Szczecina - przez Borne Sulinowo, Drawieński Park Narodowy, Mieszkowice, Moryń, Piasek, Krajnik, Schwedt. To był jednak już piątek i było oczywiste, że do niedzieli nie zdążę tego zrealizować. Prognozy zresztą też nie mówiły już zbyt ciekawych rzeczy i postanowiłem wrócić. Pokręciłem się jeszcze trochę po Chojnicach, na rynku zjadłem w Barze Centrum kurczaka z makaronem, bo mimo wczesnej pory zgłodniałem.
Sprawdziłem kilka księgarni, ale nie było map, które mnie interesowały. Nie szkodzi, kupię przez internet mapy wojskowe.
Niezrealizowane plany pobudzają, zajmę się nimi w przyszłości :)
Podróż pociągiem była również ciekawa. Spotkałem w nim m.in. bikestatsowicza maciek1603, który jechał właśnie na rowerowy maraton do Kołobrzegu. Z tego, co przeczytałem poszło mu świetnie. Takich osiągnięć ma zresztą więcej i jest to jedna z osób, z którą ciężko byłoby mi pojeździć, bo prędko tracilibyśmy pewnie kontakt wzrokowy :D
Rozmawiało się jednak sympatycznie choć hałas w tym pociągu był potężny. Opowiadałem m.in. o Kazimierzu Nowaku, ale także o tym jak przez Afrykę teraz samotnie jedzie Peter Gostelow, a Maciek w tym hałasie zrozumiał, że to mój kumpel ;) Na szczęście wyszło to odpowiednio szybko na jaw i zostało sprostowane :)
W Szczecinie znalazłem się przed dwudziestą. Tak to u mnie jest, że nagle czuję zew powrotu... I wracam :)
Niewygody takiej podróży z noclegami na dziko są duże i jest to męczące. Jasne, mógłbym nocować pod dachem, w schroniskach, agroturystykach, czy nawet na kempingach, gdzie nie ma problemu z dostępem do wody. Zostawiam to sobie jednak na emeryturę ;) Kocham spanie w lesie. Kocham dziwne, nocne odgłosy wokół namiotu chociaż w tym roku ich aż tyle nie było. Kocham ten moment, kiedy wiem, że wszyscy wracają z lasu do domu, a ja w nim właśnie wtedy zostaję i mam nadzieję, że jeszcze parę takich wycieczek uda mi się zrobić :)
Wszystkie zdjęcia są do obejrzenia jak zwykle na Picasie, a poniżej jeszcze wrzucam mapkę z całą trasą (bez brakującej części ze względu na wyłączony GPS podczas burzy, o czym wspominałem na początku) i rozmieszczonymi na niej miniaturkami zdjęć. I to już koniec corocznego, wędrownego kabaretu ;)
:)
Komentarze
Przeczytałem już sporo podobnych relacji. Najbardziej zapamiętałem tą: klik
Jednak czytając je na różnych portalach, czujesz się jak czytając książkę czy oglądając film. W momencie kiedy masz kontakt, choćby wirtualny, z kimś, kto właśnie co wrócił z podobnej wyprawy, nawet mniejsze osiągnięcia nabierają większego znaczenia.
Jeszcze raz Gratulacje! 2befree - 21:04 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Jednak czytając je na różnych portalach, czujesz się jak czytając książkę czy oglądając film. W momencie kiedy masz kontakt, choćby wirtualny, z kimś, kto właśnie co wrócił z podobnej wyprawy, nawet mniejsze osiągnięcia nabierają większego znaczenia.
Jeszcze raz Gratulacje! 2befree - 21:04 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Rewelacyjne wakacje! Gratuluje!
Robisz coś, o czym nie raz marzyłem, a na realizacje czego, pewnie się nie odważę ( tj. samotna jazda z namiotem i spanie na dziko ) 2befree - 18:48 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Robisz coś, o czym nie raz marzyłem, a na realizacje czego, pewnie się nie odważę ( tj. samotna jazda z namiotem i spanie na dziko ) 2befree - 18:48 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
"Kocham ten moment, kiedy wiem, że wszyscy wracają z lasu do domu, a ja w nim właśnie wtedy zostaję..." - doskonałe podsumowanie. Dzięki za relację Marek. :)
PS Chojnice, koniecznie, przy najbliższej okazji (podobno mają przywrócić połączenie kolejowe z G. do Chojnic - zobaczymy). autobus - 18:26 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
PS Chojnice, koniecznie, przy najbliższej okazji (podobno mają przywrócić połączenie kolejowe z G. do Chojnic - zobaczymy). autobus - 18:26 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Doskonale Cię rozumiem z tym biwakowaniem na dziko, uwielbiam właśnie tak nocować. Cisza, spokój, zero odgłosów cywilizacji, tylko natura opowiada nam o swoim, codziennym życiu. Fotki, jak zwykle rewelacja :)
rowerzystka - 07:48 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj
Wielka szkoda, że już koniec. Pozostaje jedynie uronić łzę żalu... ;)
michuss - 19:41 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Z dużą dozą przyjemnością obserwowałem przebieg Twojej wyprawy. Urzekła mnie wyjątkowa swoboda pisania , urocze zdjęcia , wyjątkowy dystans do trudności oraz poczucie humoru takie jakie uwielbiam - dzięki !
jotwu - 18:16 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
I właśnie o to chodzi w tym rowerowaniu ....jak w tej piosence
...takie tu lasy i takie drzewa ..bezdroża , ze nie śniło się nikomu ...
coś we mnie tańczy , coś we mnie śpiewa ....i aż się nie chce wracać do domu .....
przepiękna wyprawa ...pozdrawiam serdecznie :) tunislawa - 17:50 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
...takie tu lasy i takie drzewa ..bezdroża , ze nie śniło się nikomu ...
coś we mnie tańczy , coś we mnie śpiewa ....i aż się nie chce wracać do domu .....
przepiękna wyprawa ...pozdrawiam serdecznie :) tunislawa - 17:50 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Super się czytało Twoją relację! Kupa śmiechu, piękne zdjęcia...
rammzes - 17:18 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!