meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23123 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Bory Tucholskie, dzień szósty, czyli zew powrotu

Piątek, 19 sierpnia 2011 | dodano:27.08.2011 Kategoria Bory Tucholskie 2011, Mapy z GPS, Wyprawy
Km:23.69Km teren:0.00 Czas:01:31Km/h:15.62
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper


Niestety, ślad na mapce niekompletny, bo wyłączyłem GPS podczas burzy. Wg niektórych nie ma to sensu, ale ja wolę podczas wyładowań wyłączać wszelką elektronikę. No, oprócz licznika :P

Sto lat albo dłużej ( ;) ) nie byłem na żadnym kempingu ani polu namiotowym, stąd miałem fałszywe wyobrażenie, że biwakowicze wstają wcześnie... Okazało się, że zdążyłem wstać, zjeść, całkowicie się spakować, zrobić fotki... a wszyscy ciągle spali ;)





Jedynie wkurzony łabędź wyleciał na brzeg krzycząc: "ju fotking tu mi? Tu mi ju fotking?" i straszliwie zdenirował mnie wzrokiem. Była to jednak tania wersja denirowania, raczej ta kilerowo-pazurzasta, więc udało mi się oddalić z godnością ;)



Burza zaczęła się dwie godziny wcześniej niż się spodziewałem - słychać ją było już kiedy kończyłem się pakować. Zdążyłem dojechać do Funki, gdzie schroniłem się w sklepie. Spędziłem tam dobre dwie godziny, potem udało mi się dojechać do Chojnic.





W jakimś barze wypiłem kawę i przemyślałem "co dalej?". Plany zawsze robię na wyrost, więc trasę miałem opracowaną aż do Szczecina - przez Borne Sulinowo, Drawieński Park Narodowy, Mieszkowice, Moryń, Piasek, Krajnik, Schwedt. To był jednak już piątek i było oczywiste, że do niedzieli nie zdążę tego zrealizować. Prognozy zresztą też nie mówiły już zbyt ciekawych rzeczy i postanowiłem wrócić. Pokręciłem się jeszcze trochę po Chojnicach, na rynku zjadłem w Barze Centrum kurczaka z makaronem, bo mimo wczesnej pory zgłodniałem.



Sprawdziłem kilka księgarni, ale nie było map, które mnie interesowały. Nie szkodzi, kupię przez internet mapy wojskowe.



Niezrealizowane plany pobudzają, zajmę się nimi w przyszłości :)







Podróż pociągiem była również ciekawa. Spotkałem w nim m.in. bikestatsowicza maciek1603, który jechał właśnie na rowerowy maraton do Kołobrzegu. Z tego, co przeczytałem poszło mu świetnie. Takich osiągnięć ma zresztą więcej i jest to jedna z osób, z którą ciężko byłoby mi pojeździć, bo prędko tracilibyśmy pewnie kontakt wzrokowy :D
Rozmawiało się jednak sympatycznie choć hałas w tym pociągu był potężny. Opowiadałem m.in. o Kazimierzu Nowaku, ale także o tym jak przez Afrykę teraz samotnie jedzie Peter Gostelow, a Maciek w tym hałasie zrozumiał, że to mój kumpel ;) Na szczęście wyszło to odpowiednio szybko na jaw i zostało sprostowane :)
W Szczecinie znalazłem się przed dwudziestą. Tak to u mnie jest, że nagle czuję zew powrotu... I wracam :)

Niewygody takiej podróży z noclegami na dziko są duże i jest to męczące. Jasne, mógłbym nocować pod dachem, w schroniskach, agroturystykach, czy nawet na kempingach, gdzie nie ma problemu z dostępem do wody. Zostawiam to sobie jednak na emeryturę ;) Kocham spanie w lesie. Kocham dziwne, nocne odgłosy wokół namiotu chociaż w tym roku ich aż tyle nie było. Kocham ten moment, kiedy wiem, że wszyscy wracają z lasu do domu, a ja w nim właśnie wtedy zostaję i mam nadzieję, że jeszcze parę takich wycieczek uda mi się zrobić :)
Wszystkie zdjęcia są do obejrzenia jak zwykle na Picasie, a poniżej jeszcze wrzucam mapkę z całą trasą (bez brakującej części ze względu na wyłączony GPS podczas burzy, o czym wspominałem na początku) i rozmieszczonymi na niej miniaturkami zdjęć. I to już koniec corocznego, wędrownego kabaretu ;)



:)

Komentarze
Przeczytałem już sporo podobnych relacji. Najbardziej zapamiętałem tą: klik
Jednak czytając je na różnych portalach, czujesz się jak czytając książkę czy oglądając film. W momencie kiedy masz kontakt, choćby wirtualny, z kimś, kto właśnie co wrócił z podobnej wyprawy, nawet mniejsze osiągnięcia nabierają większego znaczenia.

Jeszcze raz Gratulacje!
2befree
- 21:04 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
@2befree

Zacząłem później od Ciebie, więc nic straconego. Miałem 39 lat jak poczytałem parę takich relacji w internecie (takich to za mało powiedziane, bo mam na myśli relacje PRAWDZIWYCH podróżników, np. takich , ja się w to bawię w mikro-mikroskali :) ) i w pewien weekend po prostu spróbowałem. Do dzisiaj pamiętam jak nagle zdałem sobie sprawę, że zapadają już ciemności, a ja się spóźniam ze znalezieniem noclegu, więc rozbiłem się na miedzy pomiędzy polami ;)
Jeśli uważasz że czas Ci się kończy to poczytaj jeszcze Rower Dziadka Janka - szczególną uwagę zwróć na wiek podróżnika oraz na wyprawę "Dookoła Bałtyku". I załatw sobie podpórkę do szczęki, ja nie miałem i musiałem swoją opatrywać ;)

@shrink Nieśmiało wyznam, że jestem ACKS - Anonimowym Czytelnikiem Komiksów Shrinka ;)
meak
- 19:16 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Rewelacyjne wakacje! Gratuluje!
Robisz coś, o czym nie raz marzyłem, a na realizacje czego, pewnie się nie odważę ( tj. samotna jazda z namiotem i spanie na dziko )
2befree
- 18:48 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
"Kocham ten moment, kiedy wiem, że wszyscy wracają z lasu do domu, a ja w nim właśnie wtedy zostaję..." - doskonałe podsumowanie. Dzięki za relację Marek. :)

PS Chojnice, koniecznie, przy najbliższej okazji (podobno mają przywrócić połączenie kolejowe z G. do Chojnic - zobaczymy).
autobus
- 18:26 poniedziałek, 29 sierpnia 2011 | linkuj
Gratulacje!!! Tobie wyprawy a nam relacji :)
AreG
- 19:45 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj
Doskonale Cię rozumiem z tym biwakowaniem na dziko, uwielbiam właśnie tak nocować. Cisza, spokój, zero odgłosów cywilizacji, tylko natura opowiada nam o swoim, codziennym życiu. Fotki, jak zwykle rewelacja :)
rowerzystka
- 07:48 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj
Wielka szkoda, że już koniec. Pozostaje jedynie uronić łzę żalu... ;)
michuss
- 19:41 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Z dużą dozą przyjemnością obserwowałem przebieg Twojej wyprawy. Urzekła mnie wyjątkowa swoboda pisania , urocze zdjęcia , wyjątkowy dystans do trudności oraz poczucie humoru takie jakie uwielbiam - dzięki !
jotwu
- 18:16 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
I właśnie o to chodzi w tym rowerowaniu ....jak w tej piosence
...takie tu lasy i takie drzewa ..bezdroża , ze nie śniło się nikomu ...
coś we mnie tańczy , coś we mnie śpiewa ....i aż się nie chce wracać do domu .....

przepiękna wyprawa ...pozdrawiam serdecznie :)
tunislawa
- 17:50 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Super się czytało Twoją relację! Kupa śmiechu, piękne zdjęcia...
rammzes
- 17:18 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Tak. Przedstawiłem się jako Scorsese, więc nie miał wyjścia ;)
meak
- 16:42 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Czy łabądek podpisał w końcu zgodę na rozpowszechnianie wizerunku? ;)
niradhara
- 16:35 sobota, 27 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!