- Kategorie bloga:
- 100 km i więcej.28
- 200 km i więcej.1
- 51 - 79 km.96
- 80 - 99 km.35
- Bory Tucholskie 2009.12
- Bory Tucholskie 2011.7
- Geocache.1
- Litwa 2010.8
- Mapy z GPS.44
- Niemcy.117
- Okolice Szczecina.328
- Poj.Krajeńskie-Bory Tucholskie 2.7
- Polska Egzotyczna 2007.12
- Słubice i okolice.112
- Suwalska Trzydniówka.5
- Suwalszczyzna 2006.6
- Suwalszczyzna-Podlasie 2008.9
- Weekendowa wyprawa 2005.3
- Wyprawa 1 2006.10
- Wyprawy.52
Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)
Bory Tucholskie, dzień drugi, czyli jakim prawem traktor tak na mnie spojrzał ;)
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 | dodano:23.08.2011 Kategoria 80 - 99 km, Bory Tucholskie 2011, Mapy z GPS, Wyprawy
Km: | 94.34 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 05:56 | Km/h: | 15.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 673m | Rower: | Unibike Viper |
W nocy padało, gdzieś od 3 do 6. Akcja przebiegała więc zgodnie z planem, bo dokładnie tak mówiła norweska pogodynka od Misiacza, którą czule nazywałem YRNO.
Oznaczało to niestety zwijanie mokrego namiotu. Po szybkim pakowaniu i śniadaniu ruszyłem około 7:20.
Ruszyłem raźno do przodu jak zapewne każda nieupolowana kaczka. Najpierw był kawałek przyjemnej szosy z ciekawymi widoczkami.
Minąłem Suchą...
I Cierplewo, za którym zaczęła się droga gruntowa, ale dało się jechać.
Nagle poczułem się śledzony. Okazało się jednak, że się zwyczajnie ślimaczę ;)
Przeznaczenie dosięga jednak każdego. Prędzej, czy później ;) Zrozumiałem to w tej chwili:
Nie miałem też żadnych wątpliwości, dlaczego dokładnie w tym miejscu stanęła święta figura z wiele mówiącym napisem:
Widać jednak, że miejscowi przechodzą na religie wielkokołowe, które sprawdzają się pewnie lepiej niż starofigurowe:
O, nie było to wcale takie głupie...
Coraz mocniej przekonywałem się do nowej religii...
Powoli stawałem się przechrztą ;)
Gdzieś w tym miejscu nastąpiło tragiczne wydarzenie:
Próbowałem rower przepchnąć jakoś bokiem. Zielsko było niestety strasznie gęste i zacięte, więc mój szanowny muł poruszał się centymetr po centymetrze. Podczas tej czynności wzrok mój zamglony padł na kałużę i ujrzałem tam swojego GPS-a. Pomyślałem, że to już moje ostatnie chwile skoro widzę rzeczy, których nie ma... ale okazało się, że nie widzę też rzeczy, które są, a raczej które być powinny, czyli GPS na swoim miejscu na kierownicy. Natychmiast wydobyłem go z odmętów błotnego oceanu i przeprowadziłem szybką reanimację usta - antenka. Obyło się bez defibrylacji i tym podobnych pierdół podnoszących oglądalność każdego medycznego serialu, musiałem jednak przeprowadzić szybką satelitoterapię, bo GPS najwyraźniej z rozpaczy rzucił się w błoto... Potem podążyłem dalej zmagając się z błotnistą drogą. Nagle z naprzeciwka nadjechał traktor. Traktor spojrzał na mnie z politowaniem, potem z wyraźnym obrzydzeniem zerknął na drogę... I dumnie wjechał na pole obrzucając mnie pełnym wyższości spojrzeniem... Tego dnia poznałem jak strasznie poczuć się kimś gorszym od ciągnika. Wreszcie udało mi się wydostać z błotnej kąpieli. Na tablicy z nazwą miejscowości przeczytałem: "Glinki" ;)
Potem był Serock, gdzie zajrzałem do sklepu, a miejscowy mocno piegowaty dziesięciolatek przeprowadził ze mną krótki wywiad i zadowolony popędził do kumpli ;)
Teoretycznie planowałem, że dojadę do Koronowa jednak wizja lokalna uzmysłowiła mi, że musiałbym w tym celu przejechać dość ruchliwą, pełną ciężarówek drogą 10 km w jedną, a potem w drugą stronę... Tylko po to, żeby zobaczyć jakieś Koronowo...? E, tam. Przejechałem tą drogą parę km w kierunku przeciwnym, potem skręciłem w spokojną trasę na Tucholę i byłem z tego bardzo zadowolony :)
Po drodze spotkałem się z Brdą.
W końcu dotarłem do Tucholi, gdzie specjalnie dla mnie z głównej ulicy zrobiono dziurawą szutrówkę ;)
Tu pomyślałem, że gdyby Lucas rzeczywiście dawał takie wspaniałe kredyty to okoliczne kamienice byłyby dawno wyremontowane ;)
W każdym razie Tuchola to urocze miasteczko.
W Pizzerii Milano zjadłem obiad.
Cóż, ruszyłem z Tucholi dalej w kierunku Gołąbka, żeby przejechać się swoją ulubioną sprzed paru lat szutrówką wzdłuż Brdy:
Szutrówką tą dojeżdża się do Woziwody, skąd pojechałem asfaltem w kierunku Białej, Rzepicznej:
To już znajome dla mnie okolice - dwukrotnie byłem tu w Koślince, wiedziałem którędy jechać, żeby nie zrobić sobie nadmiernej krzywdy ;)
Teraz również mile będę wspominał tę pompę, bowiem za jej pomocą dokonałem na sobie publicznej ablucji ;)
Dzień zaczął powoli zmierzać do swojego końca. Nie chciałem rozbijać się na terenie Tucholskiego Parku Krajobrazowego, więc dojechałem w pobliże szosy na Czersk, zagłębiłem się w las i rozpocząłem poszukiwania miejsca na kolejny dziki nocleg. Okazało się wreszcie, że muszę się rozbić w pobliżu leśnej drogi gruntowej, bo wszędzie w głębi lasu rosną paprocie, a nie miałem ochoty ich niszczyć. Skraj drogi był bardzo obszerny, z fajną trawką, więc z wyboru byłem całkiem zadowolony. Poczekałem do zmroku z butelką pysznego piwa rozmyślając o minionym i następnym dniu aż o właściwej porze rozbiłem namiot. W nocy być może śniło mi się, że nie jestem kaczką ;)
Komentarze
Dzięki takim ludziom jak Ty, można poznać naprawdę kawał Świata (również ubawiłem się reanimacją GPS :)).
srk23 - 17:19 środa, 24 sierpnia 2011 | linkuj
Byłeś zadowolony z asfaltu...no to chyba faktycznie przechrzta jakiś? ;)))
Misiacz - 08:35 środa, 24 sierpnia 2011 | linkuj
dla mnie również takie przeżycia są to chwile ...bezcenne ! To właśnie się pamięta najdłużej ....klniesz , wściekasz się , ale w końcu uśmiechasz się i...jesteś z siebie dumny ....podołałem i się nie poddałem ...bezcenne :) a spanie w namiocie ...nawet jak leje ...ci co nie znają tego uczucia - niech żałują ! Zazdroszczę wyprawy i czekam na dalsze relacje ! Pozdrawiam serdecznie ! :)))))
tunislawa - 21:26 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
meak, jak Ty, z tym swoim objuczonym rowerkiem, dałeś radę przebrnąć tę błotnistą drogę do miejscowości Glinki? Traktor pewnie z wielkiego zdziwienia miał taki inny, podobny do wywyższającego, wzroku :)
Tuchola pięknym miasteczkiem jest, szkoda że wspólnoty nie mają dość kasy na odnowę kamieniczek. rowerzystka - 20:23 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
Tuchola pięknym miasteczkiem jest, szkoda że wspólnoty nie mają dość kasy na odnowę kamieniczek. rowerzystka - 20:23 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
Nie wątpię, że jednak to był dla Ciebie bardzo trudny dzień. Parę razy odrywałem się od oglądania meczu Wisły, by sprawdzić jak się sprawowałeś w drugim dniu swej wyprawy a ten pojawił się kiedy Wisła przegrywała już 0 : 2. Długa wycieczka opisana z właściwym Tobie humorem i jak zwykle urocze zdjęcia. Jutro chyba będziesz miał lepszą pogodę, tego Ci życzę. Jak to dobrze, ze nie grozi mi spanie pod namiotem - dobranoc.
jotwu - 20:20 wtorek, 23 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!