meak - przejażdżki i wyprawki

Info




Linki


Zalicz gminę ;)







Batoniki






button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Moje rowery

Unibike Viper 23159 km
Author Outset 17964 km
Kross Level 3.0 2021

Szukaj

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy meak.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Tak nie będzie ;)






Blog rowerowy. Aktualizowany od przypadku do przepadku. Spostrzegawczość jest ważna. Nie wiąż się z nim, jeśli nie lubisz dłuższej rozłąki. Zanim zaczniesz czytać zapoznaj się ze znaczeniem słów: ironia i sarkazm ;)



run-log.com

Wyprawa na Litwę - dzień piąty, czyli uprowadzenie Starki ;)

Czwartek, 22 lipca 2010 | dodano:29.07.2010 Kategoria Litwa 2010, Wyprawy
Km:83.89Km teren:37.00 Czas:05:55Km/h:14.18
Pr. maks.:39.00Temperatura:38.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie: 1584kcal Podjazdy:m Rower:Unibike Viper


Wszystkie zdjęcia z wyprawy na Litwę

Tego dnia wstałem dopiero o 4:30 ;)

Jak już zwinąłem namiot i siedziałem przy kawie spotkała mnie pierwsza tego dnia niespodzianka - okazało się, że chcąc wczoraj wejść w głąb lasu znalazłem się około 100m od kolejnej leśnej drogi :)

Zajechali nią właśnie grzybiarze i lustrowali mnie z odległości 300m. Ja również trochę ich polustrowałem, ale ponieważ nie wyglądałem na kogoś kto przyszedł im podbierać grzyby, więc na tym się skończyło. Wyszedłem z lasu najpierw na drogę Druskienniki (Druskininkai) - Lejpuny (Leipalingis), ale skręciłem z niej na Didziasalis, żeby do Leipalingis dojechać bocznymi drogami. I trafiłem na kolejną fatalną szutrówkę z tarką... Prędkość 11-12 km/h, pod górkę często prowadzenie, bo zakopywałem się w piasku :)

















Za Lejpunami skręciłem na Varnenai i po paru asfaltowych kilometrach trafiłem na dokładnie taką samą szutrówkę :)



Widoki, jeziorka (przy jednym o nazwie Snaigynas dłuższą chwilę posiedziałem) jednak wszystko rekompensowały.









Wreszcie dojechałem do Wiejsiejów (Veisiejai), gdzie chciałem kupić Stumbro Starkę. Był tam taki małomiasteczkowy market ze stoiskiem monopolowym na końcu sklepu. Podszedłem i stanąłem za jakąś babcią w kolejce i czekałem... A panienka za kasą nic tylko sprawdzała jakieś kody paskowe i nie zwracała uwagi na mało ważne kolejki. Za mną stanął jakiś facet z koszykiem wypchanym puszkami piwa i nim nagle się zainteresowała - zaczęła go kasować. Trochę wkurzyło mnie to odwrócenie kolejki, więc bez żadnego namysłu licząc bardziej na wywołanie jakiejś konsternacji zapytałem: "opened?" "closed?" ;)



Panienka wbiła we mnie mocno zdziwione spojrzenie. Facet z boku zapytał się z troską: "Something to drink?". Na to tylko czekałem. Wyciągnąłem rękę, wirtualnie wbiłem palec w upragnioną butelkę i powiedziałem czysto i wyraźnie: "Stumbro Starka!". Panienka skasowała mnie, facet powiedział coś co zabrzmiało jak nasze "z bogiem". A biedna babcia została w dalszym ciągu pierwsza w kolejce...







Parę kilometrów za Veisiejai skręciłem z głównej drogi na Petroskai i po niedługim czasie asfalt zamienił się jak zwykle w szuter. To były już ostatnie w tym roku kilometry na Litwie...

















Tego dnia zaczął mi się dawać we znaki niesamowity upał. Przed granicą bracia Litwini wyasfaltowali jakieś 2 km drogi, potem zjechałem na rodzimy szuter. Tu jednak nie było tak źle, pewnie dlatego, że przez granicę nie jeżdżą maszyny rolnicze ;)



Dojechałem do Berżników. Tam kupiłem szybko coś do picia i pod wpływem upału zacząłem się nawet zastanawiać, czy już tam nie zostać chociaż przejechałem ledwie 50 km i było jeszcze przed 11. Stwierdziłem jednak, że jest stanowczo zbyt wcześnie - postanowiłem po prostu toczyć się do przodu. W Gibach zatrzymałem się w barze, gdzie zamówiłem kartacze i opracowałem dalszy plan - postanowiłem ominąć tirówkę Augustów - Ogrodniki i pojechać przez Białorzeczkę i Pogorzelec oraz dalej leśnymi drogami na Tartaczysko, żeby wyjechać we Frąckach.









Tam po drodze na Strzelcowiznę powinno być kilka pól namiotowych w głowie zakwitła mi jednak myśl, żeby dotrzeć do babci, u której nocowałem dwa lata wcześniej - ot, jednoosobowy pokoik z balkonikiem, nic nadzwyczajnego, ale jednak było tam całkiem sympatycznie.







W Strzelcowiźnie odbiłem więc na Gorczycę i dojechałem do Płaskiej, gdzie udało mi się znaleźć domek babci - okazało się, że dalej tam mieszka, nie ma już jednak straszliwie dziamgolącego psa, którego pamiętałem sprzed dwóch lat. Tam go nie ma, ale przeprowadził się do Augustowa, w wielki świat ;) Dostałem swój pokoik z tarasem i zacząłem planować kolejny dzień, czyli dojazd do Ełku, ale nie chciałem jechać trasą z pierwszego dnia (chociaż bardzo ją lubię), więc wymyśliłem inną i na tym zakończył się dzień piąty :)


Komentarze
Świetny fotoreportaż. Cudowne zdjęcia. Moje gratulacje:)
Pozdrowienia.
sikorski33
- 23:41 sobota, 5 lutego 2011 | linkuj
Być na Litwie i nie spróbować 999, to jak być w Rzymie i nie zobaczyć papieża. Musisz się wrócić i dopełnić rytuału :)
niradhara
- 09:30 sobota, 31 lipca 2010 | linkuj
W takim razie za rok uprowadzę trzy dziewiątki :)
meak
- 06:50 sobota, 31 lipca 2010 | linkuj
W Kiejdanach pojechaliśmy do supermarketu by zrobić zaopatrzenie i przy okazji kupić prezenty dla rodziny. Doszliśmy do wniosku, że najlepszym prezentem będzie butelka wódki o nazwie 999. Jest to trunek, z którego słynie Litwa na całym świecie.
Położyliśmy przy kasie sześć butelek tego cuda i 12 puszek piwa. Pani kasjerka na ten widok zrobiła takiego karpia, jakiego w życiu nie widziałem!!!
Kajman
- 05:37 sobota, 31 lipca 2010 | linkuj
Oczywiście, dotarła w stanie nienaruszonym :)
meak
- 16:18 piątek, 30 lipca 2010 | linkuj
Relacja, relacją ale jak pięknie udokumentowana świetnymi zdjęciami. Mam nadzieję, że Stumbro Starka w całości dotarła do Szczecina ?
jotwu
- 16:15 piątek, 30 lipca 2010 | linkuj
Bardzo fajna relacja, napawa optymizmem :) !
Tobek
- 15:25 czwartek, 29 lipca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!